Lokalni politycy krytykują decyzję sądu w sprawie dewastacji majątku stoczniowego. Według orzeczenia z pierwszej połowy grudnia prokuratura nie musi wszczynać śledztwa w tej sprawie.
Zdaniem Dariusza Wieczorka z Sojuszu Lewicy Demokratycznej sędziemu zabrakło doświadczenia lub wiedzy, aby podjąć odpowiednią decyzję. Jak podkreślił w "Kawiarence politycznej" sprawa stoczni jest bardzo skomplikowana.
- Jestem zdziwiony taką decyzją. W mojej ocenie to powinno być bardzo mocno prześwietlone - mówił Wieczorek.
Według Pawła Muchy z Prawa i Sprawiedliwości zarówno sąd, jak i prokuratura zlekceważyły sprawę stoczni.
- To, że ktoś w ogóle nie podejmuje czynności, aby zweryfikować te twierdzenia o dewastacji, że się nie powołuje żadnego biegłego, to jest moim zdaniem rzecz niebywała - uważa Mucha.
Andrzej Niedzielski z Platformy Obywatelskiej uważa, że błędem było utajenie uzasadnienia wyroku. Nie mogli go poznać między innymi dziennikarze.
- Wyłączenie z tego mediów jest dla mnie niezrozumiałe - mówił Niedzielski.
Zdaniem Cezarego Szeligi z Polskiego Stronnictwa Ludowego dyskusja o tym, co stało się ze stocznią nie ma już sensu.
- Powinniśmy patrzeć w przyszłość, popatrzeć co można tam zrobić. Dzisiaj na terenach postoczniowych funkcjonują firmy, pracują ludzie. To jest dobry kierunek - wyjaśniał Szeliga.
Pierwszy raz podjęcia śledztwa w sprawie dewastacji majątku stoczniowego prokuratura odmówiła w marcu. Od tej decyzji działacze PiS - u odwołali się do sądu, który jednak uznał, że śledczy mieli rację nie wszczynając postępowania.