Po zamachu w Berlinie szczecinianie przestali przychodzić na jarmark w alei Kwiatowej - tak twierdzi część wystawców.
- Sprzedaż gwałtownie spadła i ludzie nie chodzą. Jak były tłumy tak ich nie ma. Myślę, że to jest wina tego zamachu. - Jest o wiele mniej tych ludzi. Każdy komentuje, że tragedia i ludzie się boją. Sprzedaż spadła i jarmark jest teraz wymarły - mówią sprzedawcy.
Jarmark w szczecińskiej alei Kwiatowej będzie stał do piątku. Można tam kupić świąteczne ozdoby czy napić się grzańca. Swoje stragany ma kilkunastu wystawców. W środę w alei Kwiatowej od strony Trasy Zamkowej miasto postawiło betonowe zapory - ma to uniemożliwić podobny zamach jak w Berlinie.
Tymczasem trwają poszukiwania podejrzanego o atak w stolicy Niemiec. Chodzi o 24-letniego Tunezyjczyka Anisa Amriego. Niemieckie władze wyznaczyły nagrodę: 100 tysięcy euro za pomoc w schwytaniu mężczyzny, który miał zabić 12 osób, w tym kierowcę ciężarówki z Gryfina.