Centralne Biuro Antykorupcyjne zamierza pozwać posła Stanisława Gawłowskiego i jego obrońcę mecenasa Romana Giertycha. Chodzi o sobotni list do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Gawłowski i jego obrońca twierdzą w nim, że będąc w areszcie poseł został nielegalnie przesłuchany przez CBA i nakłaniany do obciążania kolegów z Platformy Obywatelskiej.
Poseł Stanisław Gawłowski twierdzi, że w czerwcu, gdy przebywał w areszcie, funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przesłuchali go bez udziału adwokatów. Jak twierdzi w rozmowie z wirtualnapolska.pl, rozmowa „ zeszła na PO, Donalda Tuska i Grzegorza Schetynę ”. Miała tez paść „ zawoalowana oferta ” współpracy.
Rzecznik prasowy CBA Temistokles Brodowski twierdzi, że Stanisław Gawłowski kłamie.
- Jest to próba świadomego pomówienia nas o dokonanie przestępstwa. Przypomnę, że poseł usłyszał poważne zarzuty korupcyjne, przyjmowania i podżegania do wręczenia łapówek. CBA rozważa podjęcie stosownych kroków prawnych, w związku z publicznymi pomówieniami służby. Są to celowe i świadome kłamstwa formułowane przez posła i jego pełnomocnika, nie poparte jakimikolwiek dowodami - mówi Brodowski.
Rzeczywiście doszło do rozmowy funkcjonariuszy CBA z Stanisławem Gawłowskim. Sprawa nie dotyczyła afery melioracyjnej, a oświadczenia majątkowego posła.
Centralne Biuro Antykorupcyjne wszczęło kontrolę, bo oficjalny majątek Gawłowskiego wynosi blisko dwa miliony złotych. Składają się na to liczne nieruchomości - także szczecińskie mieszkanie sekretarza generalnego PO, gdzie usługi świadczyły prostytutki. Funkcjonariusze CBA podejrzewają, że pieniądze na sfinansowanie tego majątku pochodzą z nielegalnych źródeł.