Morsy z policko-szczecińskiego klubu oficjalnie rozpoczęły sezon. W sobotę po godzinie 11 do Jeziora Głębokiego w Szczecinie wskoczyło kilkadziesiąt osób.
Choć aura jest raczej wiosenna, to solidna dawka endorfin zrekompensowała uczestnikom brak mrozu.
- Dla morsów najlepsze warunki są wtedy, kiedy świeci piękne słońce, jest dużo śniegu, termometry wskazują na przykład -5 czy -10 stopni Celsjusza, a woda ma od 0 do 2 stopni. Wtedy endorfiny w organizmie naprawdę działają - wyjaśnia Ireneusz Kowieski, prezes Szczecińsko-Polickiego Klub Morsów.
- Rewelacja. Przyznam się, że na morsowanie namówiło mnie moje dziecko. Próbowało już rok temu, ale wtedy nie zdecydowałam się. Teraz zadebiutowałam i jestem bardzo zadowolona - mówi jedna z uczestniczek. - Po takiej kąpieli człowiek cieszy się przez cały dzień. Aż chce się żyć - dodaje kolejny uczestnik.
Szczecińsko-Policki Klub Morsów im. Zbyszka Ulatowskiego liczy ponad 200 członków. Szacuje się, że w Szczecinie morsuje dwa razy więcej osób.
- Dla morsów najlepsze warunki są wtedy, kiedy świeci piękne słońce, jest dużo śniegu, termometry wskazują na przykład -5 czy -10 stopni Celsjusza, a woda ma od 0 do 2 stopni. Wtedy endorfiny w organizmie naprawdę działają - wyjaśnia Ireneusz Kowieski, prezes Szczecińsko-Polickiego Klub Morsów.
- Rewelacja. Przyznam się, że na morsowanie namówiło mnie moje dziecko. Próbowało już rok temu, ale wtedy nie zdecydowałam się. Teraz zadebiutowałam i jestem bardzo zadowolona - mówi jedna z uczestniczek. - Po takiej kąpieli człowiek cieszy się przez cały dzień. Aż chce się żyć - dodaje kolejny uczestnik.
Szczecińsko-Policki Klub Morsów im. Zbyszka Ulatowskiego liczy ponad 200 członków. Szacuje się, że w Szczecinie morsuje dwa razy więcej osób.