Podróżnik, mieszkaniec naszego miasta, Daniel Kocuj, autor bloga "bike2be" spauzował właśnie wyprawę w Wietnamie i wrócił na chwilę do domu. Bo stęsknił się za rodziną.
- Czasami człowiek tak się stęskni, że rzuca wszystko, rzuca rower i jedzie... - przyznaje.
Skąd pomysł na start w Sydney?
- Sydney zaczyna się na literę "S", tak jak Szczecin. Lubię łatwe rozwiązania - zaznacza.
Daniel Kocuj porzucił dobrą pracę w warszawskiej korporacji, by spełnić swoje marzenie. Aby finansować podróż imał się różnych zajęć.
- Byłem mechanikiem rowerowym w Kuala Lumpur, budowałem dom samowystarczalny w dżungli, pracowałem na farmie organicznej na Hokkaido w Japonii, uczyłem angielskiego... - wylicza.
Podróż miała trwać 1,5 roku, ale trochę się przedłużyła...
- Minęło już 4,5 roku i jakoś nie mogę do Szczecina dojechać. Gubię się w Azji; nie stać mnie na nawigację... - śmieje się.
Trasa jest przyjemna i mila, ale też pełna przykrych niespodzianek jak konfrontacje z krwiożerczymi pszczołami-gigantami czy wężami. Zdarzają się też poważne choroby i długie pobyty w szpitalu, np. w Indiach.
- Mnie nie da się zatrzymać. Ja muszę dojechać! - zapewnia.
Z podróżnikiem można się spotkać w piątek na Łasztowni - początek spotkania, w pobliżu Starej Rzeźni - o godz. 14.
Teraz podróżnik wydaje książkę "Bike2be z Sydney do Szczecina rowerem" i prowadzi bloga. Do tej pory przejechał ok. 30 tys km.
Skąd pomysł na start w Sydney?
- Sydney zaczyna się na literę "S", tak jak Szczecin. Lubię łatwe rozwiązania - zaznacza.
Daniel Kocuj porzucił dobrą pracę w warszawskiej korporacji, by spełnić swoje marzenie. Aby finansować podróż imał się różnych zajęć.
- Byłem mechanikiem rowerowym w Kuala Lumpur, budowałem dom samowystarczalny w dżungli, pracowałem na farmie organicznej na Hokkaido w Japonii, uczyłem angielskiego... - wylicza.
Podróż miała trwać 1,5 roku, ale trochę się przedłużyła...
- Minęło już 4,5 roku i jakoś nie mogę do Szczecina dojechać. Gubię się w Azji; nie stać mnie na nawigację... - śmieje się.
Trasa jest przyjemna i mila, ale też pełna przykrych niespodzianek jak konfrontacje z krwiożerczymi pszczołami-gigantami czy wężami. Zdarzają się też poważne choroby i długie pobyty w szpitalu, np. w Indiach.
- Mnie nie da się zatrzymać. Ja muszę dojechać! - zapewnia.
Z podróżnikiem można się spotkać w piątek na Łasztowni - początek spotkania, w pobliżu Starej Rzeźni - o godz. 14.
Teraz podróżnik wydaje książkę "Bike2be z Sydney do Szczecina rowerem" i prowadzi bloga. Do tej pory przejechał ok. 30 tys km.