W tym roku nie poznamy sekretów niemieckiego obozu zagłady i obozu pracy w Treblince w województwie mazowieckim.
Badania nad identyfikacją ofiar zostały przerwane przez pandemię Covid-19. Prace rozpoczęły się pod koniec 2019 roku. Do tej pory udało się odnaleźć szczątki 50 osób. Nad badaniami czuwają naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Sztab ludzi, który pracuje nad sekretami Treblinki jest duży, dlatego pandemia spowolni działania - mówi Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prokurator Marek Rabiega.
- Wynika to z faktu, że jednak gromadzi się wiele osób z różnych miejsc w Polsce, a także przy zespole międzynarodowym także z zagranicy. Planowane są prace oględzinowe, powierzchniowe, dotyczące samego obozu, okolicznego folwarku Milewko, gdzie także pracowali więźniowie, żwirowni oraz pozostałego terenu miejsc straceń - opowiada Rabiega.
- W końcu poznamy tę historię - zapewnia doktor Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej PUM w Szczecinie. - To jest jedno z największych przedsięwzięć, w których braliśmy udział. Są to badania szczególnie ważne dla nas, dla Polaków. To jedno z najważniejszych miejsc martyrologii narodu polskiego, a jest jakby troszeczkę zapomniane.
Niemiecki obóz pracy przymusowej Treblinka został utworzony w 1941 roku i funkcjonował do 1944 roku. Zajmował obszar 17 hektarów. Zsyłano tam ludność cywilną. W obozie przebywało jednorazowo nawet do 2000 więźniów.
- Po tylu latach nadal nie wiemy, kto spoczywa w tej ziemi - tłumaczy Marek Rabiega.
- Mimo przebadania około 8 tysięcy metrów kwadratowych jest to niewielki odcinek tego obszaru, który jest wytypowany i z dużą dozą trzeba przyjąć, że gdzieś tam są ukryte szczątki ludzkie.
W ciągu 3 lat istnienia obozu przeszło przez niego co najmniej kilkanaście tysięcy osób, z których zdecydowana większość straciła życie na skutek egzekucji, głodu, wyczerpania czy epidemii.
W okolicznym lesie znajduje się tzw."miejsce straceń". Zmarłych i zamordowanych w Treblince szacuje się na 10 tys. osób.
- Sztab ludzi, który pracuje nad sekretami Treblinki jest duży, dlatego pandemia spowolni działania - mówi Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prokurator Marek Rabiega.
- Wynika to z faktu, że jednak gromadzi się wiele osób z różnych miejsc w Polsce, a także przy zespole międzynarodowym także z zagranicy. Planowane są prace oględzinowe, powierzchniowe, dotyczące samego obozu, okolicznego folwarku Milewko, gdzie także pracowali więźniowie, żwirowni oraz pozostałego terenu miejsc straceń - opowiada Rabiega.
- W końcu poznamy tę historię - zapewnia doktor Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej PUM w Szczecinie. - To jest jedno z największych przedsięwzięć, w których braliśmy udział. Są to badania szczególnie ważne dla nas, dla Polaków. To jedno z najważniejszych miejsc martyrologii narodu polskiego, a jest jakby troszeczkę zapomniane.
Niemiecki obóz pracy przymusowej Treblinka został utworzony w 1941 roku i funkcjonował do 1944 roku. Zajmował obszar 17 hektarów. Zsyłano tam ludność cywilną. W obozie przebywało jednorazowo nawet do 2000 więźniów.
- Po tylu latach nadal nie wiemy, kto spoczywa w tej ziemi - tłumaczy Marek Rabiega.
- Mimo przebadania około 8 tysięcy metrów kwadratowych jest to niewielki odcinek tego obszaru, który jest wytypowany i z dużą dozą trzeba przyjąć, że gdzieś tam są ukryte szczątki ludzkie.
W ciągu 3 lat istnienia obozu przeszło przez niego co najmniej kilkanaście tysięcy osób, z których zdecydowana większość straciła życie na skutek egzekucji, głodu, wyczerpania czy epidemii.
W okolicznym lesie znajduje się tzw."miejsce straceń". Zmarłych i zamordowanych w Treblince szacuje się na 10 tys. osób.