Zabrakło rozmowy z pracownikami - tak o sytuacji w świnoujskiej części stoczni Gryfia mówił w "Rozmowie pod krawatem" przewodniczący zachodniopomorskiej Solidarności, Mieczysław Jurek.
Związkowcy zwracają uwagę, że kłopoty w Świnoujściu zaczęły się w 2013 roku, po decyzji o połączeniu dwóch oddzielnych stoczni. Teraz - jak mówi Mieczysław Jurek - decyzja o zamknięciu nadmorskiego zakładu jest pochopna.
- Dla szczecińskiego oddziału taka decyzja jest zbawienna i pana Zarembę ludzie powinni nosić w lektyce! Natomiast jest to zabójstwo dla części świnoujskiej, gdzie zamyka się prosperujący zakład. Po to jest dialog społeczny i różne instytucje, gdzie się przychodzi, bierze się udział i się zainteresowanym ludziom tłumaczy - podkreślił.
W tym tygodniu gościem "Rozmowy pod krawatem" był także prezes stoczni Gryfia, Krzysztof Zaremba.
Zwracał uwagę, że związkowcy ze Świnoujścia nie reprezentują większości załogi. Podkreślał również, że wszyscy dostali propozycje pracy w Szczecinie, bo tu leży przyszłość zakładu, gdy w Świnoujściu "na produkcji" było 67 osób, a ponad 100 w administracji.
- Dla szczecińskiego oddziału taka decyzja jest zbawienna i pana Zarembę ludzie powinni nosić w lektyce! Natomiast jest to zabójstwo dla części świnoujskiej, gdzie zamyka się prosperujący zakład. Po to jest dialog społeczny i różne instytucje, gdzie się przychodzi, bierze się udział i się zainteresowanym ludziom tłumaczy - podkreślił.