Ataków jest coraz więcej i potrzebny jest odstrzał wilków - alarmują hodowcy z naszego regionu. Specjaliści i urzędnicy studzą jednak emocje - takie rozwiązania przyniosą więcej szkody niż pożytku, wystarczą nowoczesne zabezpieczenia.
Ataki zdarzają się przeciętnie raz w miesiącu - skarżą się państwo Edyta i Horst Johannsen, którzy hodują owce w Cybulinie w gminie Barwice. Jak mówią, zabezpieczenia nie zdają egzaminu.
- W ostatnim czasie jest coraz więcej ataków i to nie tylko w naszym gospodarstwie. W ostatnich 6 miesiącach to tak co miesiąc jest atak. Po prostu jest ich za dużo i trzeba to uregulować. - Nasze gospodarstwo jest ogrodzone, ale dla wilków można powiedzieć, że nie ma ogrodzenia - mówią państwo Johannsen.
Odstrzał przyniesie więcej szkody niż pożytku - uważają jednak specjaliści. Do tego wilki można skutecznie odstraszyć. Zabezpieczenia muszą być odpowiednio dopasowane - przekonuje dr hab. Robert Mysłajek z Zakładu Ekologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
- Na wprowadzenie wilka na listę zwierząt łownych jest przedwcześnie. To jest naturalny element polskiego ekosystemu. Nie ma co tego elementu usuwać. Możemy stosować np. psy pasterskie, fladry dookoła kosorów, pastuchy elektryczne. Tego typu rozwiązania trzeba po prostu dostosowywać do gatunków, które się hoduje i do miejsca - mówi Mysłajek.
W naszym rejonie żyje ok. 300 wilków. Rolnicy mogą ubiegać się o rekompensaty za szkody przez nie wyrządzone. Hodowcy skarżą się jednak, że są one zbyt małe.
- W ostatnim czasie jest coraz więcej ataków i to nie tylko w naszym gospodarstwie. W ostatnich 6 miesiącach to tak co miesiąc jest atak. Po prostu jest ich za dużo i trzeba to uregulować. - Nasze gospodarstwo jest ogrodzone, ale dla wilków można powiedzieć, że nie ma ogrodzenia - mówią państwo Johannsen.
Odstrzał przyniesie więcej szkody niż pożytku - uważają jednak specjaliści. Do tego wilki można skutecznie odstraszyć. Zabezpieczenia muszą być odpowiednio dopasowane - przekonuje dr hab. Robert Mysłajek z Zakładu Ekologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
- Na wprowadzenie wilka na listę zwierząt łownych jest przedwcześnie. To jest naturalny element polskiego ekosystemu. Nie ma co tego elementu usuwać. Możemy stosować np. psy pasterskie, fladry dookoła kosorów, pastuchy elektryczne. Tego typu rozwiązania trzeba po prostu dostosowywać do gatunków, które się hoduje i do miejsca - mówi Mysłajek.
W naszym rejonie żyje ok. 300 wilków. Rolnicy mogą ubiegać się o rekompensaty za szkody przez nie wyrządzone. Hodowcy skarżą się jednak, że są one zbyt małe.
Ataki zdarzają się przeciętnie raz w miesiącu - skarżą się państwo Edyta i Horst Johannsen, którzy hodują owce w Cybulinie w gminie Barwice. Jak mówią, zabezpieczenia nie zdają egzaminu.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Panie urzędniku... bystrością nie grzeszący... jeżeli nie wprowadzicie odstrzału wilka skończy się to tym że wcześniej czy później wilk zaatakuje w lesie człowieka... najprawdopodobniej dziecko bo mniejsze... i wtedy będzie za późno... to po pierwsze, po drugie jeżeli zacznie się go redukować w jakimś zakresie to wilk zacznie się bać człowieka i będzie się trzymał od niego z daleko, po trzecie jeżeli chcecie w miastach i przydomowych ogródkach mieć podobną sytuację co z dzikami to to jest najlepsza droga! PS nie chodzi żeby populację wilka wyeliminować tylko redukować i zmuszać to strachu przed człowiekiem bo inaczej będzie strach iść do lasu!
Myśliwy Natan co jest z czytaniem na bakier, naoglądał się za dużo filmów o mnie w dzieciństwie lub jest klakierem myśliwych proszony doczytać artykuł, szczególnie miejsce:
"Odstrzał przyniesie więcej szkody niż pożytku - uważają jednak specjaliści. Do tego wilki można skutecznie odstraszyć. Zabezpieczenia muszą być odpowiednio dopasowane - przekonuje dr hab. Robert Mysłajek z Zakładu Ekologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego."
Postrzelaj na komputerze, lęki przepracuj z psychologiem.