- Ta energia pokazywała nam się na różne możliwe sposoby. Oczywiście ci, którzy tam długo pracują, do tych zjawisk są przyzwyczajeni. Chociaż są też takie osoby, jak np. Kasia - mówi Piwowarczyk.
- Po tych ostatnich sytuacjach już nigdy tam nie wejdę. Różne cienie, trzaskające drzwi, przestawiające się manekiny. Ciągłe uczucie jakby ktoś za mną szedł - mówi Kasia, która pracuje w Podziemnym Mieście i Forcie Gerharda.
Obecność duchów oficjalnie potwierdziła Zachodniopomorska Grupa Łowców Duchów. - Przemówienia na ghost tubie, gdzie się wcześniej pytałem byt o imię i padło Grzesiek. Dają tam o sobie znać.
Opiekunowie obiektów zapewniają, że miejscowe duchy nie są szkodliwe i nie zaczepiają zwiedzających.