Niepodległość na Maszt - pod takim hasłem na Skwerze Kapitanów w Szczecinie świętowali ludzie morza - odbyło się uroczyste podniesienie bandery i odśpiewanie hymnu.
To dzięki swemu ojcu zostałem marynarzem - tak mówił o Janie Prufferze jego syn - Marcin, kapitan żeglugi wielkiej i pilot morski.
- Nie było alternatywy; zabierał mnie ze sobą, poznałem to życie, niczego innego sobie nie wyobrażałem. Miałem 10 lat, jak tata zabrał mnie po raz pierwszy w morze, byliśmy na statku Kopalnia Kleofas. Tato był kapitanem, ja byłem II oficerem na statku Turoszów, to chyba było marzeniem mojego ojca. Nie był surowym kapitanem, aczkolwiek z Tatą się na statku pływa inaczej - ocenił.
Cieszę się, że na Skwerze Kapitanów już teraz stanęła tablica kpt. Włodzimierza Grycnera - mówiła redaktor Krystyna Pohl.
- Jest zafascynowany wszystkim, co morskie, wszystkim, co rzeczne. Przez ćwierć wieku był komodorem Flisu Odrzańskiego. Pamięta o wszystkich morskich tradycjach, krzewi o nich wiedzę - podkreśliła.
W Starej Rzeźni odsłonięte zostały także portrety osób zasłużonych dla morskiego Szczecina.
- Nie było alternatywy; zabierał mnie ze sobą, poznałem to życie, niczego innego sobie nie wyobrażałem. Miałem 10 lat, jak tata zabrał mnie po raz pierwszy w morze, byliśmy na statku Kopalnia Kleofas. Tato był kapitanem, ja byłem II oficerem na statku Turoszów, to chyba było marzeniem mojego ojca. Nie był surowym kapitanem, aczkolwiek z Tatą się na statku pływa inaczej - ocenił.