"To jest polska historia, każdy powinien ją poznać" - reżyser Przemysław Kaweński opisuje film dokumentalny "Marsz śmierci". Opowiada on historię niemieckiego podobozu dla kobiet w Königsberg in Neumark. To teren dziejszej Chojny.
Obecnie na tych terenach żyją Polacy i mają prawo wiedzieć, co się tam działo i co przeżywały te kobiety - zaznacza Przemysław Kaweński.
- Historia de facto opowiedziana w tym filmie przez dwie więźniarki: Hannę Krzewską-Lis i panią Annę Jelinowską jest nam potrzebna; nie tylko nam, mieszkańcom gminy Chojna, ale również mieszkańcom Ziemi Zachodniopomorskiej. Takich obozów było wiele, tych kobiet, które katorżniczo musiały pracować dla III Rzeszy było wiele. Nie możemy o nich zapominać - podkreśla Kaweński.
To bardzo ważne, aby dokumentować zbrodnie, które miały miejsce w czasie II wojny światowej - mówi dyrektor szczecińskiego oddziału IPN, Krzysztof Męciński.
- To jest bardzo ważna część naszej lokalnej historii związanej z Pomorzem Zachodnim i Polakami, więźniarkami, które były tam więzione, pracowały niewolniczo dla niemieckich zbrodniarzy, umierały tam - powiedział.
"Wzruszająca historia, przybliżająca okres II wojny światowej" - mówili widzowie po premierze filmu.
- Baraki stały po dwa... - Warto pójść, bo pokazana jest cała historia tego obozu. Najważniejsze były wspomnienia więźniarek, które opowiadały jak rzeczywiście było. - Film zrealizowany rewelacyjnie, dużo spokoju mimo tej tematyki. - Wrażenia bardzo pozytywne, historia wzruszająca. Dobrze, ze wspominany o takich historiach - to niektóre z ocen.
Produkcja filmu trwała sześć miesięcy. Dziś w szczecińskim Multikinie odbyła się jego premiera. Kolejny pokaz odbędzie się w przyszłym tygodniu w Gryfinie.
- Historia de facto opowiedziana w tym filmie przez dwie więźniarki: Hannę Krzewską-Lis i panią Annę Jelinowską jest nam potrzebna; nie tylko nam, mieszkańcom gminy Chojna, ale również mieszkańcom Ziemi Zachodniopomorskiej. Takich obozów było wiele, tych kobiet, które katorżniczo musiały pracować dla III Rzeszy było wiele. Nie możemy o nich zapominać - podkreśla Kaweński.
To bardzo ważne, aby dokumentować zbrodnie, które miały miejsce w czasie II wojny światowej - mówi dyrektor szczecińskiego oddziału IPN, Krzysztof Męciński.
- To jest bardzo ważna część naszej lokalnej historii związanej z Pomorzem Zachodnim i Polakami, więźniarkami, które były tam więzione, pracowały niewolniczo dla niemieckich zbrodniarzy, umierały tam - powiedział.
"Wzruszająca historia, przybliżająca okres II wojny światowej" - mówili widzowie po premierze filmu.
- Baraki stały po dwa... - Warto pójść, bo pokazana jest cała historia tego obozu. Najważniejsze były wspomnienia więźniarek, które opowiadały jak rzeczywiście było. - Film zrealizowany rewelacyjnie, dużo spokoju mimo tej tematyki. - Wrażenia bardzo pozytywne, historia wzruszająca. Dobrze, ze wspominany o takich historiach - to niektóre z ocen.
Produkcja filmu trwała sześć miesięcy. Dziś w szczecińskim Multikinie odbyła się jego premiera. Kolejny pokaz odbędzie się w przyszłym tygodniu w Gryfinie.
- Historia de facto opowiedziana w tym filmie przez dwie więźniarki: Hannę Krzewską-Lis i panią Annę Jelinowską jest nam potrzebna; nie tylko nam, mieszkańcom gminy Chojna, ale również mieszkańcom Ziemi Zachodniopomorskiej. Takich obozów było wiele, tych kobiet, które katorżniczo musiały pracować dla III Rzeszy było wiele. Nie możemy o nich zapominać - podkreśla Kaweński.