Blisko cztery kilometry szyn przekazało PKP PLK Stowarzyszeniu Stargardzka Kolej Dojazdowa, które chce odbudować rozkradzione odcinki wąskotorowej linii.
Miłośnicy dawnej kolejki od początku roku porządkują zarośnięte tory. Szyny od kolejarzy dostali w darowiźnie. Henryk Leśniewski, wiceprezes stowarzyszenia przyznaje, że szyny wprawdzie są, ale jest problem z pokryciem kosztów ich transportu na wąskotorową stację.
- Ponieważ transport tych szyn kosztuje bardzo dużo. Za jeden przejazd w tę i z powrotem samochodu ciężarowego plus dźwigu wyszło około 5 tysięcy złotych, czyli wszystkie środki, które już mieliśmy, a tych jest naprawdę jeszcze bardzo dużo do zebrania - powiedział Leśniewski.
Dlatego stowarzyszenie ogłosiło internetową zrzutkę na profilu Stargardzka Kolei Dojazdowa. Chce również jak najszybciej uzupełnić linię o brakujące odcinki toru.
- Na samym odcinku od Lubawa do miałkości mamy dwa kilometry toru, czyli to, co powinno wystarczyć. Na chwilę obecną mamy około 5 tys. zł, a dalej zobaczymy - dodaje Leśniewski.
Jednocześnie miasto podjęło starania o przejęcie gruntów od PKP razem z dawnym dworcem.
Henryk Leśniewski, wiceprezes stowarzyszenia przyznaje, że szyny wprawdzie są, ale jest problem z pokryciem kosztów ich transportu na wąskotorową stację.