Został wywieziony z lasu i trafił na prywatną posesję. Teraz wrócił na swoje miejsce - a chodzi o zabytkowy głaz pomnikowy z Chojny.
Sprawą zajął się szczeciński "policjant od zabytków" nadkom. Marek Łuczak. Dowiedział się, że mieszkaniec gminy zabrał z lasu głaz z niewyraźną inskrypcją. Na głazie czytelne było tylko imię "Wilhelm" i data "1900". Policjant i historyk dzięki specjalnej technice fotogrametrii odczytał, że chodzi o syna cesarza niemieckiego i ostatniego króla Prus - Wihelma von Hohenzollerna. Głaz upamiętniał jego stacjonowanie w okolicach Lisiego Pola podczas wojskowych manewrów.
Udało się odnaleźć miejsce, gdzie głaz się pierwotnie znajdował i ustawić go tam ponownie. Dodatkowo, zabytek został oczyszczony, a napis odrestaurowany tak, że można go już bez trudu odczytać.
Policja ustala, jak to się stało, że pomnik zniknął z lasu.
Udało się odnaleźć miejsce, gdzie głaz się pierwotnie znajdował i ustawić go tam ponownie. Dodatkowo, zabytek został oczyszczony, a napis odrestaurowany tak, że można go już bez trudu odczytać.
Policja ustala, jak to się stało, że pomnik zniknął z lasu.
Edycja tekstu: Michał Król


Radio Szczecin