Na fermie norek szczecińskiego posła Ruchu Palikota dręczy się zwierzęta - pisze "Gazeta Wyborcza". Wolontariusze ze Stowarzyszenia "Otwarte klatki" złożyli już w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Wolontariusze wymieniają także praktyki zagrażające środowisku i ludziom: zwłoki wyrzucane za płot, odprowadzanie ścieków z fermy na łąkę, nieutwardzony grunt pod klatkami, przez co toksyczne odchody mogą przenikać do wód gruntowych, a także norki, które wydostały się z fermy - przytacza zarzuty obrońców "Gazeta".
Piątak zapewnia natomiast, że wszystko jest w porządku. Podkreśla, że sprzedać można tylko futra dobrej jakości, więc - również jako przedsiębiorcy - zależy mu na tym, aby norki miały odpowiednie warunki. Poseł tłumaczy też, że hodowla nie zanieczyszcza środowiska.
"Właśnie jestem po kontroli ochrony środowiska - mówi Piątak gazecie i dodaje. - W Szczecinie jej szefem jest człowiek z PO, więc nie mieliby powodu, żeby mi zaoszczędzić czegokolwiek".
W raporcie "Cena futra" wolontariusze Stowarzyszenia udokumentowali przypadki złego traktowania norek w całym kraju.