My Fair Lady z librettem Alana Jaya Lernera oraz muzyką Fredericka Loewe to jeden z najbardziej znanych i kasowych musicali na świecie. Światowa premiera odbyła się w 1956 roku na Broadwayu, w Polsce na deski musical trafił osiem lat później.
W Szczecinie pierwszy raz publiczność My Fair Lady zobaczyła ćwierć wieku temu, a od soboty musical powrócił na scenę Opery na Zamku. Tym razem całość wyreżyserował Jakub Szydłowski, który w 1995 roku w tamtym spektaklu debiutował jako chórzysta.
Udało nam się zrealizować piękne widowisko - z radością podkreślał reżyser
dźwięku.
- To wspaniały spektakl rozrywkowy: jest zabawa, wzruszenie, wspaniała choreografia; na scenę wjeżdża piętrowy, londyński autobus... - relacjonował Szydłowski.
Dobrze mieć w repertuarze właśnie taki tytuł - potwierdził dyrektor artystyczny Opery na Zamku, kierownik muzyczny My Fair Lady, Jerzy Wołosiuk.
- To świat pomiędzy operetką a musicalem. To piękne melodie, hity, jak: Przetańczyć całą noc, Tę ulicę znam, Jeden szczęścia łut..., to hity, które publiczność zna i od wielu lat kocha - ocenił Wołosiuk.
Publiczność spektakl przyjęła owacjami na stojąco.
My Fair Lady do zobaczenia jest na scenie Opery na Zamku w niedzielę, w najbliższy wtorek i przez kolejny weekend.
Udało nam się zrealizować piękne widowisko - z radością podkreślał reżyser
dźwięku.
- To wspaniały spektakl rozrywkowy: jest zabawa, wzruszenie, wspaniała choreografia; na scenę wjeżdża piętrowy, londyński autobus... - relacjonował Szydłowski.
Dobrze mieć w repertuarze właśnie taki tytuł - potwierdził dyrektor artystyczny Opery na Zamku, kierownik muzyczny My Fair Lady, Jerzy Wołosiuk.
- To świat pomiędzy operetką a musicalem. To piękne melodie, hity, jak: Przetańczyć całą noc, Tę ulicę znam, Jeden szczęścia łut..., to hity, które publiczność zna i od wielu lat kocha - ocenił Wołosiuk.
Publiczność spektakl przyjęła owacjami na stojąco.
My Fair Lady do zobaczenia jest na scenie Opery na Zamku w niedzielę, w najbliższy wtorek i przez kolejny weekend.