W Barcelonie zakończyła się manifestacja na rzecz jedności Hiszpanii. Zdaniem organizatora - Katalońskiego Towarzystwa Obywatelskiego - w marszu wzięło udział ponad 900 tysięcy osób. Władze miasta twierdzą, że trzy razy mniej.
- Nie zniszczy jej żaden spisek separatystów. Nie chcemy, aby banki i firmy uciekały z Katalonii, jakby to było średniowieczne miasto nawiedzone przez dżumę - powiedział.
Uczestnicy przemarszu skandowali hasła na rzecz Hiszpanii i Katalonii. Domagali się uwięzienia lidera regionu Carlesa Puigdemonta, kilkakrotnie wygwizdali katalońską policję i bili brawo hiszpańskim służbom ścigania za ich udział w blokowaniu referendum. Nad maszerującymi powiewały katalońskie i hiszpańskie flagi.
Hasłem protestu były słowa: "Dosyć. Odzyskajmy zdrowy rozsadek." W marszu uczestniczyli Katalończycy i mieszkańcy innych regionów. Wielu z nich, by móc wziąć udział w wiecu, jechało autobusami przez całą noc.
"Razem będziemy silniejsi" - taki napis widniał na wielu niesionych transparentach. Protestujący przypominali też, że Katalonia jest terytorialną częścią Hiszpanii.
Na czele pochodu maszerowali politycy, działacze społeczni. W sobotę w kilkunastu miastach Hiszpanii odbyły się apolityczne wiece na rzecz dialogu i porozumienia Madrytu i Barcelony. Symboliczne wiece na rzecz jedności Hiszpanii odbyły się w Paryżu, Londynie i Brukseli.