Dokładnie 78 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku, wybuchło Powstanie Warszawskie - bohaterski zryw mieszkańców okupowanej przez niemieckie wojska stolicy. Była to największa operacja militarna Armii Krajowej, w której udział brały osoby, w różnym wieku, o różnych poglądach, których jedynym marzeniem była wolna Polska.
Tadeusz Bernfeld, ps. "Berta", sanitariusz, podczas powstania miał 13 lat. Jak mówił, tych dni nie da się zapomnieć.
- Czułem euforię, że nareszcie idziemy walczyć o wolność. Nie liczyło się nic, trzeba było pokonać wroga - podkreślił.
Powstańcy do końca wierzyli, że nadejdzie pomoc - powiedziała Janina Ostrowska-Kin, ps. "Janeczka", sanitariuszka batalionu "Bończa".
- Nas karmiono tym, że jak tylko ruszy front, to dostaniemy pomoc tak, jak dostawały inne kraje. Że ktoś nas ochroni albo pomoże - dodała.
W powstaniu brała udział między innymi Bogumiła Kulik z domu Rankowska jako nastolatka była łączniczką. Do Powstania poszła mając lat 16, walczyła na Śródmieściu pod pseudonimem "Wiśka".
- To jest dla mnie bardzo ważny okres w życiu. O godzinie "W" zostałam powiadomiona o 15. Ulicami się chodziło fatalnie. Jedyne bezpieczne miejsce albo wzdłuż barykad, które były pobudowane na ulicach w poprzek, ale w większości staraliśmy się chodzić korytarzami podziemnymi - powiedziała Kulik.
Powstanie, to była nadzieja na wolność. Wszyscy walczyliśmy, bo wiedzieliśmy, że walczymy o Polskę - podkreśliła Bogumiła Kulik.
- Ja nie dopuszczam myśli, że to było niepotrzebne. To było potrzebne. Myśmy jednak zatrzymali Niemców i chyba z tego powinni sobie zdawać sprawę mieszkańców ościennych państw, że myśmy zatrzymali Niemców i Rosjan, którzy mogli nas zalać na zawsze - uzupełniła.
Powstanie Warszawskie trwało 63 dni. Zginęło blisko 200 tysięcy osób.
- Czułem euforię, że nareszcie idziemy walczyć o wolność. Nie liczyło się nic, trzeba było pokonać wroga - podkreślił.
Powstańcy do końca wierzyli, że nadejdzie pomoc - powiedziała Janina Ostrowska-Kin, ps. "Janeczka", sanitariuszka batalionu "Bończa".
- Nas karmiono tym, że jak tylko ruszy front, to dostaniemy pomoc tak, jak dostawały inne kraje. Że ktoś nas ochroni albo pomoże - dodała.
W powstaniu brała udział między innymi Bogumiła Kulik z domu Rankowska jako nastolatka była łączniczką. Do Powstania poszła mając lat 16, walczyła na Śródmieściu pod pseudonimem "Wiśka".
- To jest dla mnie bardzo ważny okres w życiu. O godzinie "W" zostałam powiadomiona o 15. Ulicami się chodziło fatalnie. Jedyne bezpieczne miejsce albo wzdłuż barykad, które były pobudowane na ulicach w poprzek, ale w większości staraliśmy się chodzić korytarzami podziemnymi - powiedziała Kulik.
Powstanie, to była nadzieja na wolność. Wszyscy walczyliśmy, bo wiedzieliśmy, że walczymy o Polskę - podkreśliła Bogumiła Kulik.
- Ja nie dopuszczam myśli, że to było niepotrzebne. To było potrzebne. Myśmy jednak zatrzymali Niemców i chyba z tego powinni sobie zdawać sprawę mieszkańców ościennych państw, że myśmy zatrzymali Niemców i Rosjan, którzy mogli nas zalać na zawsze - uzupełniła.
Powstanie Warszawskie trwało 63 dni. Zginęło blisko 200 tysięcy osób.