W poniedziałek NIK ma rozpocząć kontrolę Funduszu Sprawiedliwości. Zapowiedział to prezes Izby Marian Banaś.
- Razem z Krajową Administracją Skarbową oraz prokuraturą, dlatego że my jako Najwyższa Izba Kontroli pewnych działań nie jesteśmy w stanie sprawdzić, przykładowo przelewów finansowych, które miały miejsce. To zrobi Krajowa Administracja Skarbowa. Również, jak wynika z naszej kontroli, istnieje ryzyko korupcjogenne występowania działań przestępczych. Ale to już załatwi prokuratura i sprawdzi dokładnie, czy pewne działania można kwalifikować jako działalność przestępcza - mówił prezes NIK.
W środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń Prawa i Sprawiedliwości były pracownik resortu sprawiedliwości Tomasz Mraz zeznał, że konkursy do Funduszu były przygotowywane pod konkretne - często partyjne - cele i były ustawiane przez polityków Suwerennej Polski. Z kolei z nagrań dotyczących Funduszu Sprawiedliwości wynika, że ustalenia o tym, do kogo trafią pieniądze, zapadały jeszcze przed ogłoszeniem konkursu.
Jak mówi prawnik z Uniwersytetu Śląskiego profesor Tomasz Pietrzykowski, winni tych nieprawidłowości powinni ponieść surowe konsekwencje. - Fundusz Sprawiedliwości, który miał służyć pomocy ofiarom przestępstw, stał się narzędziem popełniania tych przestępstw. Wszystko na to wskazuje, nie uprzedzając jeszcze ustaleń komisji śledczej i przede wszystkim prokuratury. Sam sposób jego funkcjonowania, jak coraz lepiej to poznajemy, był jednym wielkim pasmem nadużyć, które w bardzo wielu przypadkach najprawdopodobniej spowodują, że prokuratura będzie stawiała zarzuty i pewnie to się skończy po prostu wyrokami.
Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwości postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. Trzy z nich są tymczasowo aresztowane.
Politycy dyskutowali o nadużyciach związanych z Funduszem Sprawiedliwości. Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że politycy odpowiedzialni za Fundusz Sprawiedliwości mieli warunki, by czuć się bezkarnie. - Na czele zarówno Prokuratury, jako Prokurator Generalny stał Zbigniew Ziobro, jak również on odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, jak i on był szefem Solidarnej Polski, w związku z czym oni czuli się kompletnie bezkarni. Mogli uzgadniać z prokuratorem, mogli czuć, że nikt się nie zainteresuje, jak te konkursy są ustawiane - powiedziała Lubnauer.
Nagrania, które ujawniono, to rozmowa byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z prokuratorem Jakubem Romelczykiem. Według Anny Zalewskiej z Prawa i Sprawiedliwości, taśmy powinny zostać dokładnie sprawdzone.
- Na jakiej podstawie były nagrywane, jaką to ma wartość dowodową. Czy nie są sfałszowane, manipulowane, czy nie było tam ingerencji. I to jest to, czego powinna pilnować prokuratura - powiedziała Zalewska.
W związku z ujawnieniem taśm, wypowiadający się na nagraniach prokurator Jakub Romelczyk został zawieszony na pół roku przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Jak mówi prawnik z Uniwersytetu Śląskiego profesor Tomasz Pietrzykowski, winni tych nieprawidłowości powinni ponieść surowe konsekwencje.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zapowiedział w rozmowie z Onetem, że będzie to druga kontrola, ponieważ wyniki tej z 2021 roku nie znalazły finału w postaci działań prokuratury rządzonej przez Zbigniewa Ziobrę.
Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że politycy odpowiedzialni za Fundusz Sprawiedliwości mieli warunki, by czuć się bezkarnie.