Cztery godziny trwały poszukiwania zaginionego trzylatka w niemieckim Gelsenkirchen. Finał dużej akcji poszukiwawczej był szczęśliwy i zaskakujący.
Gdy mężczyzna zadzwonił na policję informując, że zniknęło jego dziecko, do poszukiwań szybko ruszyli policjanci i strażacy, dołączyli też mieszkańcy okolicy. Ojciec poinformował, że w ogrodzie stracił syna na chwilę z oczu, dlatego poszukiwania skupiono wokół domu. Brał w nich udział także wyszkolony do poszukiwań pies. Policja korzystała również z drona.
Efektów nie było przez kilka godzin. Przed północą przyszedł jednak niespodziewany finał - trzylatek został namierzony kamerą termowizyjną… w szafie, na rzeczach do prania.
Rzecznik policji przekazał, że odnaleziony chłopiec spokojnie spał, zapewne przez całą akcję. Policjant dodał, że prawdopodobnie dziecko czuło się tam bardzo bezpiecznie otoczone zapachami rodziców.
Złamania prawa nie stwierdzono.
Efektów nie było przez kilka godzin. Przed północą przyszedł jednak niespodziewany finał - trzylatek został namierzony kamerą termowizyjną… w szafie, na rzeczach do prania.
Rzecznik policji przekazał, że odnaleziony chłopiec spokojnie spał, zapewne przez całą akcję. Policjant dodał, że prawdopodobnie dziecko czuło się tam bardzo bezpiecznie otoczone zapachami rodziców.
Złamania prawa nie stwierdzono.