To ukłon nie tylko w stronę przedsiębiorców, lecz także obywateli. Pierwszym rządowym pakietem deregulacyjnym zajmą się posłowie. Skrócony zostanie czas kontroli u mikroprzedsiębiorców, a częstotliwość tych kontroli będzie znacznie mniejsza.
Posłowie koalicji rządzącej uważają, że ten pakiet to tak naprawdę rewolucja w przepisach. Choćby ustawa o milczącej zgodzie - mówił Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej.
- Po terminach kodeksowych decyzja z automatu jest podejmowana na korzyść obywatela - wskazał.
Tomasz Trela z Lewicy zapowiada, że tym przepisom bacznie się będzie przyglądał.
- Wszystko musi mieć rozsądek i racjonalność. Jeżeli to nie będzie krzywdziło obywatela, jeżeli to nie będzie krzywdziło pracownika, jeżeli nie będzie godziło w jego interes, w jego portfel, to czemu nie? Ale każdą sprawę trzeba traktować indywidualnie - podkreślił.
Przyglądać się zamierzają także politycy Prawa i Sprawiedliwości, choć Michał Wójcik w rewolucję deregulacyjną nie wierzy.
- Wiele lat wszyscy o tym dyskutują i wszyscy mówią o tym, że trzeba zmienić coś jeżeli chodzi o kwestie kontroli. One jak były dolegliwe, tak są dolegliwe. I to nie jest kwestia, że taka czy inna partia... - powiedział.
Konfederacja jest ogólnie za deregulacją, choć jak mówią politycy tej partii: "diabeł tkwi w szczegółach".
Edycja tekstu: Jacek Rujna