W Kanadzie w poniedziałek wybory parlamentarne. Sondaże wskazują na to, że liberałowie pod przywództwem Marka Carneya mają duże szanse na zwycięstwo.
Taki scenariusz, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się niemożliwy, stał się realistyczny za sprawą Donalda Trumpa.
Na początku roku wydawało się przesądzone, że czas centrolewicowych Liberałów, którzy byli u władzy przez dekadę dobiega końca. Rywalizujący z nimi konserwatyści mieli ponad dwudziestoprocentową przewagę w sondażach, a ówczesny premier Justin Trudeau był bardzo niepopularny. Kanadyjczycy byli niezadowoleni z powodu inflacji i wysokich kosztów mieszkań.
W styczniu na scenę polityczną wkroczył Donald Trump i popsuł szanse bliższym mu ideologicznie konserwatystom. Trump zaczął mówić, że Kanada powinna zostać 51 stanem, że bez USA by nie przetrwała i wprowadził 25 proc. cła na wiele kanadyjskich towarów.
Poniżanie ich kraju oszołomiło i rozwścieczyło Kanadyjczyków. Wywołało to nastroje nacjonalistyczne i Kanadyjczycy zjednoczyli się wokół swego rządu - najpierw Trudeau a potem Carneya, który zajął twardą postawę wobec USA. W efekcie, liberałowie wyszkli na prowadzenie w sondażach o kilka punktów wyprzedzając konserwatystów i są faworytami dzisiejszych wyborów.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
Na początku roku wydawało się przesądzone, że czas centrolewicowych Liberałów, którzy byli u władzy przez dekadę dobiega końca. Rywalizujący z nimi konserwatyści mieli ponad dwudziestoprocentową przewagę w sondażach, a ówczesny premier Justin Trudeau był bardzo niepopularny. Kanadyjczycy byli niezadowoleni z powodu inflacji i wysokich kosztów mieszkań.
W styczniu na scenę polityczną wkroczył Donald Trump i popsuł szanse bliższym mu ideologicznie konserwatystom. Trump zaczął mówić, że Kanada powinna zostać 51 stanem, że bez USA by nie przetrwała i wprowadził 25 proc. cła na wiele kanadyjskich towarów.
Poniżanie ich kraju oszołomiło i rozwścieczyło Kanadyjczyków. Wywołało to nastroje nacjonalistyczne i Kanadyjczycy zjednoczyli się wokół swego rządu - najpierw Trudeau a potem Carneya, który zajął twardą postawę wobec USA. W efekcie, liberałowie wyszkli na prowadzenie w sondażach o kilka punktów wyprzedzając konserwatystów i są faworytami dzisiejszych wyborów.
Edycja tekstu: Jacek Rujna