Praca w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie za najmniejszą stawkę do wzięcia. Dyrektor ogłosił "przetarg" na pracowników biurowych.
Kandydaci składali oferty, w których proponowali, za jakie wynagrodzenie są gotowi pracować.
W ogłoszeniu dyrekcja poszukuje woźnych sądowych. Są trzy miejsca. Pracownicy na tym stanowisku będą m.in. odbierać i przygotowywać korespondencję, rozwozić akta na sale rozpraw, a także wykonywać niektóre prace biurowe.
- Za godzinę to co najmniej 15 złotych, nie mniej. Jeszcze raz tyle samo, co najniższa krajowa - tak szczecinianie odpowiadali, za ile byliby gotowi pracować na takim stanowisku.
Kandydaci, którzy złożyli swoje oferty, a jest ich blisko 40, swoją pracę wycenili na o wiele mniej. Nie znamy wszystkich stawek, ale na pewno jedna z kandydatek zaproponowała 7 zł za godzinę.
Przetarg to taka forma konkursu, gdzie w większości przypadków wygrywa oferta najtańsza. - To upokarzanie pracowników - mówi Dariusz Mądraszewski, wiceprzewodniczący Solidarności w regionie. - To skandaliczna sytuacja. Na zachodniopomorskim rynku jest prawie 18-procentowe bezrobocie i wiadomo, że ludzie dadzą najniższą stawkę, żeby tylko podjąć pracę.
Rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Janusz Jaromin zapewnia, że to jedynie niedopatrzenie, a nie chęć znalezienia jak najtańszych pracowników.
- Niefortunny tytuł spowodował niepotrzebne zamieszanie wokół tego ogłoszenia. Nie było intencją zamawiającego upokorzenie pracowników - mówi Jaromin.
Dyrekcja sądu zdecydowała się unieważnić przetarg. Instytucja zapowiada jednak, że wkrótce rekrutacja zostanie powtórzona. Tym razem w innej, tradycyjnej formie.
W ogłoszeniu dyrekcja poszukuje woźnych sądowych. Są trzy miejsca. Pracownicy na tym stanowisku będą m.in. odbierać i przygotowywać korespondencję, rozwozić akta na sale rozpraw, a także wykonywać niektóre prace biurowe.
- Za godzinę to co najmniej 15 złotych, nie mniej. Jeszcze raz tyle samo, co najniższa krajowa - tak szczecinianie odpowiadali, za ile byliby gotowi pracować na takim stanowisku.
Kandydaci, którzy złożyli swoje oferty, a jest ich blisko 40, swoją pracę wycenili na o wiele mniej. Nie znamy wszystkich stawek, ale na pewno jedna z kandydatek zaproponowała 7 zł za godzinę.
Przetarg to taka forma konkursu, gdzie w większości przypadków wygrywa oferta najtańsza. - To upokarzanie pracowników - mówi Dariusz Mądraszewski, wiceprzewodniczący Solidarności w regionie. - To skandaliczna sytuacja. Na zachodniopomorskim rynku jest prawie 18-procentowe bezrobocie i wiadomo, że ludzie dadzą najniższą stawkę, żeby tylko podjąć pracę.
Rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Janusz Jaromin zapewnia, że to jedynie niedopatrzenie, a nie chęć znalezienia jak najtańszych pracowników.
- Niefortunny tytuł spowodował niepotrzebne zamieszanie wokół tego ogłoszenia. Nie było intencją zamawiającego upokorzenie pracowników - mówi Jaromin.
Dyrekcja sądu zdecydowała się unieważnić przetarg. Instytucja zapowiada jednak, że wkrótce rekrutacja zostanie powtórzona. Tym razem w innej, tradycyjnej formie.