Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

Policki kajakarz, Aleksander Doba, który samotnie przepłynął kajakiem przez Atlantyk, opowiadał na naszej antenie o pierwszej nocy w domu, przygodach podczas podróży i planach na przyszłość. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin]
Policki kajakarz, Aleksander Doba, który samotnie przepłynął kajakiem przez Atlantyk, opowiadał na naszej antenie o pierwszej nocy w domu, przygodach podczas podróży i planach na przyszłość. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin]
18 kwietnia dobił do brzegów Florydy, wczoraj wrócił do domu, a dziś gościł w Radiu Szczecin. Policki kajakarz Aleksander Doba, który samotnie przepłynął Atlantyk, opowiadał na naszej antenie o pierwszej nocy w domu i przygodach podczas wyprawy.
67-letni podróżnik spędził na oceanie ponad pół roku.

- Po miesiącach spania w kajaku najcenniejsza była pierwsza noc w rodzinnym domu, we własnym łóżku. Czułem się wspaniale. Także dlatego, że nie byłem sam, tylko z moją małżonką, za którą bardzo tęskniłem - mówił Doba.

Kajakarz podkreślał, że najbardziej cieszy go to, że jest razem z rodziną. Choć na Atlantyku wcale nie był taki samotny.

- Pewnego razu, gdy sobie spokojnie wiosłowałem, poczułem na sobie czyjś wzrok. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem wielki łeb wieloryba. Prawdopodobnie był to kaszalot - opowiadał podróżnik.

Aleksander Doba do Polic wrócił w poniedziałek. Jego transatlantycka wyprawa kajakiem z portugalskiej Lizbony na Florydę w USA trwała ponad pół roku. W tym czasie Doba pokonał ponad 9 tysięcy kilometrów.

To drugi taki wyczyn 67-latka. Trzy lata temu kajakarz przepłynął Atlantyk na trasie z Dakaru do Brazylii. Wtedy zajęło mu to 99 dni.
- Po miesiącach spania w kajaku najcenniejsza była pierwsza noc w rodzinnym domu, we własnym łóżku. Czułem się wspaniale. Także dlatego, że nie byłem sam, tylko z moją małżonką, za którą bardzo tęskniłem - mówił Doba.
- Pewnego razu, gdy sobie spokojnie wiosłowałem, poczułem na sobie czyjś wzrok. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem wielki łeb wieloryba. Prawdopodobnie był to kaszalot - opowiadał podróżnik.
Realizacja: Jacek Bukianiec, Piotr Kołodziejski [Radio Szczecin]

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty