Tragiczna statystyka śmierci pieszych na pasach w Szczecinie. Już cztery osoby zginęły od początku roku, gdy przez ubiegłe całe 12 miesięcy ofiar było pięć.
O poprawie bezpieczeństwa pieszych dyskutowali radni i policjanci, był urzędnik do spraw ruchu drogowego, ale zabrakło zaproszonego prezydenckiego doradcy do spraw bezpieczeństwa.
Najgroźniejsze przejścia dla pieszych w mieście to na ulicy 26 Kwietnia nieopodal wiaduktu, Wyzwolenia na przeciw "Fali", Bohaterów Warszawy przy centrum handlowym, Mickiewicza przy "ryneczku" i Stalmacha przy sklepie.
Piotr Makuch, zastępca miejskiego komendanta policji zapewniał, że patrole są tam często.
- Żadnej tolerancji czy taryfy ulgowej dlatego, że ciągle giną ludzie - mówi Makuch.
W większości winni są kierowcy, ale szef szczecińskiej drogówki Dariusz Zajdlewicz zwracał uwagę także na zachowanie pieszych.
- Z uwagi na doświadczenie, które posiadam, mam lęki zbliżając się przy opadach do oznakowanego przejścia dla pieszych. Nigdy nie wiem czy z prawej lub lewej nie wejdzie pieszy - tłumaczy Zajdlewicz.
Na spotkaniu z radnymi zabrakło wysokich rangą urzędników, co nie spodobało się Janowi Stopyrze.
- Przytakujemy sobie, podajemy setki przykładów i co dalej? - pyta Stopyra.
Szef wydziału organizacji ruchu w urzędzie tłumaczył, że miasto współpracuje z drogówką. Zwracał uwagę, że reaguje na sygnały o zagrożeniu, choć nie zawsze jest w stanie szybko poprawić sytuację na danej ulicy.