Rodzina tragicznie zmarłego marynarza ze Świnoujścia chce znalezienia winnych jego śmierci. Bliscy wysłali zażalenie na decyzję gdańskiego prokuratora, który umorzył śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na statku "Corina".
Według Polskiej Komisji Badania Wypadków Morskich, czad wydobywał się ze składowanego w sąsiedniej ładowni peletu drzewnego. Jak dalej czytamy w raporcie komisji, otwór między magazynkiem a ładownią był zabezpieczony jedynie deskami, w magazynku brakowało wentylacji, nie było też napisów ostrzegawczych.
Prokurator uznał jednak, że marynarz zginął, bo z niewyjaśnionych przyczyn wszedł tam, gdzie nie powinien. Dodatkowo biegły stwierdził, że pelet nie mógł wydzielać czadu. Jednocześnie nie wyjaśnił, dlaczego w takim razie w magazynku było tak wysokie stężenie tlenku węgla.
Odpowiedzi między innymi na to pytanie domaga się rodzina zmarłego mężczyzny. Chce, by prokurator wziął pod uwagę raport komisji. Bliscy marynarza wysłali już zażalenie.
"Corina" należy do Żeglugi Gdańskiej. Jej prezes był przesłuchiwany w trakcie śledztwa. Jak powiedział, statek miał wszelkie niezbędne certyfikaty i instrukcje postępowania w razie wypadków, a załoga była przeszkolona.