Pani Iwona ma ok. 60 lat. Z powodu długów straciła mieszkanie, teraz na leżaku i pod kocem - wraz z psem - koczuje na placu przy Akademii Sztuki.
Cały swój dobytek w torbach trzyma przy drzewie.
- Pomocy potrzebuję. Czekam aż mi kupią nowy dom. Mnie zimno nie martwi, gorzej jest jak pada deszcz - mówi bezdomna.
Kobiecie pomagają sąsiedzi: - Podrzucę kawę, przyniosę jakąś kanapkę - mówi jedna z mieszkanek.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zna sytuację pani Iwony. - Kobieta może liczyć tylko na schronisko, bo dostaje rentę. Tyle, że ta pani nie chce iść do schroniska. Twierdzi, że jest jej dobrze tam, gdzie żyje. Według nas nie ma podstaw, by sądzić, że ma problemy psychiczne. Radzi sobie, a wiemy również, że co kilka miesięcy wyjeżdża z Polski - tłumaczy Maciej Homis, rzecznik MOPR.
Wiceprzewodnicząca Rady Osiedla Stare Miasto Lucyna Wójcik przyznaje, ze kobieta znika czasem na tydzień - sama mówi, że udaje się do Maroka czy Tunezji, jednak wymaga pomocy, a jest pozostawiona sama sobie.
- MOPR tłumaczy się, że ta pani ma pieniądze, że gdzieś wyjeżdża, ale mimo wszystko potrzebuje opieki, bo jest chora psychicznie. Gdy się z nią rozmawia to taki wyciąga się wniosek. Ta pani żyje w swoim świecie. Przecież jak przyjdzie ostry mróz, to będzie to zagrożenie dla jej życia - podkreśla Wójcik.
MOPR zapowiedział, że ponownie odwiedzi kobietę i porozmawia na temat możliwości pomocy.
- Pomocy potrzebuję. Czekam aż mi kupią nowy dom. Mnie zimno nie martwi, gorzej jest jak pada deszcz - mówi bezdomna.
Kobiecie pomagają sąsiedzi: - Podrzucę kawę, przyniosę jakąś kanapkę - mówi jedna z mieszkanek.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zna sytuację pani Iwony. - Kobieta może liczyć tylko na schronisko, bo dostaje rentę. Tyle, że ta pani nie chce iść do schroniska. Twierdzi, że jest jej dobrze tam, gdzie żyje. Według nas nie ma podstaw, by sądzić, że ma problemy psychiczne. Radzi sobie, a wiemy również, że co kilka miesięcy wyjeżdża z Polski - tłumaczy Maciej Homis, rzecznik MOPR.
Wiceprzewodnicząca Rady Osiedla Stare Miasto Lucyna Wójcik przyznaje, ze kobieta znika czasem na tydzień - sama mówi, że udaje się do Maroka czy Tunezji, jednak wymaga pomocy, a jest pozostawiona sama sobie.
- MOPR tłumaczy się, że ta pani ma pieniądze, że gdzieś wyjeżdża, ale mimo wszystko potrzebuje opieki, bo jest chora psychicznie. Gdy się z nią rozmawia to taki wyciąga się wniosek. Ta pani żyje w swoim świecie. Przecież jak przyjdzie ostry mróz, to będzie to zagrożenie dla jej życia - podkreśla Wójcik.
MOPR zapowiedział, że ponownie odwiedzi kobietę i porozmawia na temat możliwości pomocy.