Zapisał się w historii polskiego żeglarstwa - miał pójść na złom, ale uratował go szczeciński kapitan Wojciech Kaczor. Finał regat The Tall Ships Races to była świetna okazja, aby świętować 45-lecie powstania jachtu "Bies".
- Dziękuję łódce, że daje mi tyle zabawy. Przez przypadek stałem się właścicielem pięknego jachtu z duszą - mówi Wojciech Kaczor, kapitan "Biesa".
- Na pewno nie można się na nim nudzić. Nie jest to jacht luksusowy. Dlatego pływanie na nim sprawia mi taką przyjemność, bo trzeba się zmierzyć z własnymi słabościami. Dwa lata temu zajęliśmy drugie miejsce w klasie "D" w The Tall Ships Races - mówi Antonina Jedynak, pierwszy oficer "Biesa".
Nazwa "Bies" pochodzi od starego przedsłowiańskiego demona, które oznaczało "powodujący strach i przerażenie". Jacht został zbudowany w Nysie - przez lata pływał w tamtejszym klubie żeglarskim. Cztery lata temu odkupił go i doprowadził do użytku kapitan Wojciech Kaczor.