Jeszcze w czwartek poseł Stanisław Gawłowski wyjdzie na wolność - powiedział mecenas Włodzimierz Łyczywek, obrońca parlamentarzysty. Po godzinie 11 zakończyło się posiedzenie sądu, na którym został odrzucony wniosek Prokuratury Krajowej o to, aby poseł PO został w izolacji do czasu rozstrzygnięcia zażalenia prokuratury.
Oznacza to, że poseł Gawłowski będzie mógł opuścić areszt jeszcze w czwartek, po wpłaceniu kaucji w wysokości pół miliona złotych.
- Po wpłaceniu kwoty 500 tysięcy, na którą nota bene złoży się cała rodzina, bo takiej sumy żona pana Gawłowskiego nie ma, przyjadę z dowodami wpłat. Wszyscy ci, którzy będą na raty te 500 tysięcy wpłacać, muszą złożyć oświadczenie, że kaucja przepadnie, gdyby się ukrywał czy uciekał - mówił Włodzimierz Łyczywek.
Rodzina posła Stanisława Gawłowskiego przed godziną 14 dotarła do Prokuratury Krajowej
z poręczeniem kwoty pół miliona złotych. Wpłacenie pieniędzy umożliwi jeszcze w czwartek opuszczenie aresztu przez byłego sekretarza generalnego PO - tłumaczy mecenas Włodzimierz Łyczywek, jeden z obrońców parlamentarzysty.
- Poręczyciele przynoszą ze sobą dowody wpłat. Będą musieli złożyć oświadczenia. Takie stosowne do tego poręczenia, że wiedzą o tym, że przepadek kaucji nastąpi, gdyby w zachowaniu podejrzanego było coś niestosownego - tłumaczył Łyczywek.
Mecenas Łyczywek jest przekonany, że poseł Gawłowski jeszcze w czwartek wyjdzie na wolność.
- Jutro to byłoby bezprawne pozbawienie wolności. Skoro jest wczorajsze prawomocne rozstrzygnięcie, nie wstrzymane, to już dzisiaj kończy się możliwość trzymania aresztu. To wszystko musi skończyć się dzisiaj, żeby mógł wyjść z chwilą wybicia godz. 15.30 - mówił Łyczywek.
W środę sąd przychylił się do argumentacji prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt dla posła Gawłowskiego. Ale zdecydował także, że parlamentarzysta będzie mógł wyjść na wolność, jeśli w ciągu 14 dni zdoła zebrać pół miliona złotych poręczenia majątkowego.
Na Gawłowskim ciąży pięć zarzutów w tym trzy o charakterze korupcyjnym.
- Po wpłaceniu kwoty 500 tysięcy, na którą nota bene złoży się cała rodzina, bo takiej sumy żona pana Gawłowskiego nie ma, przyjadę z dowodami wpłat. Wszyscy ci, którzy będą na raty te 500 tysięcy wpłacać, muszą złożyć oświadczenie, że kaucja przepadnie, gdyby się ukrywał czy uciekał - mówił Włodzimierz Łyczywek.
Rodzina posła Stanisława Gawłowskiego przed godziną 14 dotarła do Prokuratury Krajowej
z poręczeniem kwoty pół miliona złotych. Wpłacenie pieniędzy umożliwi jeszcze w czwartek opuszczenie aresztu przez byłego sekretarza generalnego PO - tłumaczy mecenas Włodzimierz Łyczywek, jeden z obrońców parlamentarzysty.
- Poręczyciele przynoszą ze sobą dowody wpłat. Będą musieli złożyć oświadczenia. Takie stosowne do tego poręczenia, że wiedzą o tym, że przepadek kaucji nastąpi, gdyby w zachowaniu podejrzanego było coś niestosownego - tłumaczył Łyczywek.
Mecenas Łyczywek jest przekonany, że poseł Gawłowski jeszcze w czwartek wyjdzie na wolność.
- Jutro to byłoby bezprawne pozbawienie wolności. Skoro jest wczorajsze prawomocne rozstrzygnięcie, nie wstrzymane, to już dzisiaj kończy się możliwość trzymania aresztu. To wszystko musi skończyć się dzisiaj, żeby mógł wyjść z chwilą wybicia godz. 15.30 - mówił Łyczywek.
W środę sąd przychylił się do argumentacji prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt dla posła Gawłowskiego. Ale zdecydował także, że parlamentarzysta będzie mógł wyjść na wolność, jeśli w ciągu 14 dni zdoła zebrać pół miliona złotych poręczenia majątkowego.
Na Gawłowskim ciąży pięć zarzutów w tym trzy o charakterze korupcyjnym.
- Po wpłaceniu kwoty 500 tysięcy, którą nota bene złoży cała rodzina i z różnych kont będą wpłacane, bo takiej sumy najbliższa rodzina, czyli żona pana Gawłowskiego nie ma, przyjadę z dowodami wpłat i wszyscy ci, którzy będą - na raty, że tak powiem - te
Wpłacenie pieniędzy umożliwi opuszczenie aresztu przez byłego sekretarza generalnego PO jeszcze w czwartek - tłumaczy mecenas Włodzimierz Łyczywek, jeden z obrońców parlamentarzysty.