Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

Zdjęcie z albumu "Zbuntowane miasto, szczeciński Grudzień 70" - Styczeń 71. fot. OBEP IPN
Zdjęcie z albumu "Zbuntowane miasto, szczeciński Grudzień 70" - Styczeń 71. fot. OBEP IPN
Dzięki tym wydarzeniom dziś możemy żyć w wolnej i normalnej Polsce - tak wydarzenia z grudnia 1970 roku wspominają ich uczestnicy.
17 grudnia 1970 roku, w proteście przeciwko podwyżce cen żywności na ulice Szczecina wyszli stoczniowcy i pracownicy innych zakładów. Demonstranci podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

Do manifestujących milicjanci i wojskowi otworzyli ogień. Podczas zamieszek w Szczecinie zginęło 16 osób, a około stu zostało rannych.

- To był zimny czwartek, mróz... Stocznia wychodzi do Urzędu Wojewódzkiego, pali go, nas: wszędzie pełno! Potem powrót. Został rozjechany jeden z zamordowanych na placu. Następnie palenie komendy, część stoczniowców wróciła strajkować do stoczni - wspomina Waldemar Brygman, jeden z protestujących.

Bolesław Potocki, uczestnik tamtych wydarzeń po latach ocenia, że warto było wtedy protestować i walczyć o normalne życie.

- Chcieliśmy, żeby w końcu się zmieniło; żeby ludzie żyli za godne wynagrodzenie. W tym czasie nawet papier toaletowy był na kartki, trzeba było sprzedać makulaturę [by go kupić - przyp. red.]. "Trybuną Ludu" nie można było zaspokoić swoich podstawowych potrzeb - mówił Potocki.

Obchody 48. rocznicy wydarzeń z grudnia 1970 roku rozpoczną się o godzinie 10 Mszą świętą w intencji ofiar w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie.

O godz. 11.45 oficjalne uroczystości odbędą się przed bramą Stoczni Szczecińskiej. Na godz. 13 zaplanowano Marsz Pamięci Grudnia'70. Godzinę później rozpoczną się uroczystości przed pomnikiem Anioła Wolności na pl. Solidarności.
- To był zimny czwartek, mróz... Stocznia wychodzi do Urzędu Wojewódzkiego, pali go, nas: wszędzie pełno! Potem powrót. Został rozjechany jeden z zamordowanych na placu. Następnie palenie komendy, część stoczniowców wróciła strajkować do stoczni - wspomin
- Chcieliśmy, żeby w końcu się zmieniło; żeby ludzie żyli za godne wynagrodzenie. W tym czasie nawet papier toaletowy był na kartki, trzeba było sprzedać makulaturę [by go kupić - przyp. red.]. "Trybuną Ludu" nie można było zaspokoić swoich podstawowych p

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty