Nie udało się uratować chłopców, którzy we wtorek wpadli do basenu przeciwpożarowego. 11 i 14-latek nie żyją.
Tuż przed północą o śmierci chłopców poinformowała naszego reportera Bogna Bartkiewicz, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie.
Do zdarzenia doszło po godzinie 15. W całym zdarzeniu brało udział czterech chłopców. Do wody wpadł jeden z nich, drugi próbował mu pomóc i również wylądował w wodzie. Chłopcy bawili się w surfowanie na desce.
Straż pożarna przybyła na miejsce po kilku minutach. Służby poinformował jeden z chłopców, po czym ruszył na pomoc koledze - mówi Przemysław Majer, rzecznik komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie.
Nastolatków w wieku 11 i 14 lat wyłowili nurkowie. Nie wiadomo jak długo byli pod wodą. Na miejscu byli reanimowani - mówi Paulina Targaszewska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
- Na miejscu nie udało się przywrócić akcji serca żadnego z chłopców. Obaj zostali podpięci pod takie urządzenie AutoPulse. Ono uciska klatkę piersiową, jest przez nas nazywane takim dodatkowym ratownikiem. Obaj chłopcy zostali pod takie urządzenia podpięci w karetkach - mówi Targaszewska.
Nurkowie sprawdzali czy w basenie nie było innej osoby. Działania zostały zakończone.
Rzecznik prasowy Samodzielnego Szpitala Klinicznego numer 2 w Szczecinie Bogna Bartkiewicz poinformowała nas, że najbliższe godziny będą kluczowe dla nastolatków. Dzieci są obecnie podłączone do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
Jak doszło do tragedii i czy miejsce było odpowiednio zabezpieczone, ustali teraz prokuratura.
Mimo wysiłków lekarzy żadnego z chłopców nie udało się uratować.
— Bartłomiej Czetowicz (@BCzetowicz) November 19, 2019
Chodzi o dwóch nastolatków, którzy wpadli do basenu przeciwpożarowego na terenie złomowiska przy ulicy Twardowskiego w #Szczecin.ie
Sprawę bada policja pod nadzorem prokuratora.
W zdarzeniu brało udział czterech chłopców. Do wody wpadł jeden z nich, drugi próbował mu pomóc i również znalazł się w wodzie. Nastolatków w wieku 11 i 14 lat wyłowili nurkowie. Nie wiadomo, jak długo byli pod wodą. Na miejscu byli reanimowani. Walka o ich życie w szpitalu na Pomorzanach trwała kilka godzin.
Wcześniejsza informacja:
Dwaj nastolatkowie, którzy wpadli do basenu przeciwpożarowego przy ulicy Twardowskiego w Szczecinie trafili do szpitala na Pomorzanach. Lekarze walczą o ich życie.Do zdarzenia doszło po godzinie 15. W całym zdarzeniu brało udział czterech chłopców. Do wody wpadł jeden z nich, drugi próbował mu pomóc i również wylądował w wodzie. Chłopcy bawili się w surfowanie na desce.
Straż pożarna przybyła na miejsce po kilku minutach. Służby poinformował jeden z chłopców, po czym ruszył na pomoc koledze - mówi Przemysław Majer, rzecznik komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie.
- Młody chłopak w wieku około 11 lat powiadomił służby o tym, że jego kolega wpadł do basenu przeciwpożarowego, na którym się bawili. Próbowali pływać na czymś á la deska surfingowa. Jeden wpadł do wody, a drugi chciał go ratować. I niestety też zaczął się topić - mówi Majer.
Nastolatków w wieku 11 i 14 lat wyłowili nurkowie. Nie wiadomo jak długo byli pod wodą. Na miejscu byli reanimowani - mówi Paulina Targaszewska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
- Na miejscu nie udało się przywrócić akcji serca żadnego z chłopców. Obaj zostali podpięci pod takie urządzenie AutoPulse. Ono uciska klatkę piersiową, jest przez nas nazywane takim dodatkowym ratownikiem. Obaj chłopcy zostali pod takie urządzenia podpięci w karetkach - mówi Targaszewska.
Nurkowie sprawdzali czy w basenie nie było innej osoby. Działania zostały zakończone.
Rzecznik prasowy Samodzielnego Szpitala Klinicznego numer 2 w Szczecinie Bogna Bartkiewicz poinformowała nas, że najbliższe godziny będą kluczowe dla nastolatków. Dzieci są obecnie podłączone do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
Jak doszło do tragedii i czy miejsce było odpowiednio zabezpieczone, ustali teraz prokuratura.
Nie wiadomo jak długo byli pod wodą. Na miejscu byli reanimowani - mówi Paulina Targaszewska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Dzieci mają prawo być bezmyślne, rodzice już nie.
Kiedyś jako dziennikarz zderzyłem się z podobna historią. Też dwóch chłopców. I też rzeczniczka tego samego szpitala powiedziała mi o ich śmierci w środku nocy. Rano wszyscy o tym trąbili. I jutro będą trąbić. Będzie temat. Ja już jestem po za tym. Zawsze bolało mnie serce w takich momentach, choć nie było tego po mnie widać. Niech dobry Bóg przyjmie ich w swoje progi. Niech z tych tragicznych, okupionych łzami dziennikarskich relacji, płynie jakaś nauka.
Wyrazy współczucia dla bliskich i przyjaciół, w tych ciężkich chwilach. Niech dobry Bóg ukoi smutek...
Życie choś piękne, tak kruche jest... Wielki ból i łzy cisną się do oczu. Bardzo współczuje ich bliskim , którzy utracili swoje ukochane dzieci.