To smutna informacja dla fanów piosenki morskiej, rybaków przyjaciół - w nocy ze środy na czwartek zmarł Jerzy Porębski, autor najsłynniejszej polskiej pieśni szantowej "Gdzie ta keja".
Pochodził z Sosnowca, mieszkał w Świnoujściu, ale ze Szczecinem też był związany. Mówił o tym w reportażu Katarzyny Wolnik-Sayny „I to już koniec tej piosenki”.
- Był to dla mnie bardo wzruszający moment, jak pan prezydent powiedział, że Porębski jest nasz, szczeciński, a cała sala zawyła i powiedziała: nie oddamy. Pozwoliłem sobie wtedy na taki żart, że my ludzie z wyspy, wyspiarze, świnoujścianie bardzo lubimy Polaków i się z nimi kolegujemy - powiedział wtedy Porębski.
Jerzy Porębski, legenda polskiej piosenki żeglarskiej, współzałożyciel grupy szantowej Stare Dzwony, był człowiekiem otwartym na ludzi i świat - opowiada Katarzyna Gawle, która z szantymentem współpracowała od 12 lat.
- Stary Poręba - jak o sobie mówił - to była osoba straszliwie pogodna i optymistyczna. Trudno było nie siedzieć i z zapartym tchem słuchać jego opowieści ze wszystkich mórz i oceanów. Charakteryzował się ogromną wiedzą i doświadczeniem w ciężkiej pracy na morzu. I on to wszystko pokazywał przez swoją muzykę i opowiadania - mówi Gawle.
Smutna wiadomość poruszyła wszystkich. Dziś szanty brzmiały smutno - mówi Barbara Okoń, instruktor śpiewu.
- Mieliśmy akurat próbę szant do kolejnego "Wiatraka", na którym myśleliśmy spotkać Jurka, jak co roku. Trudno było nawet dzisiaj śpiewać - mówi Okoń.
Jest także autorem piosenki o Radiu Szczecin. Śpiewa w niej między innymi: „Niby mała sprawa i nic się nie stało, A w bulaju ciemne niebo jakby pojaśniało, Bo mi Radio ze Szczecina w kabinie zagrało!”
Jerzy Porębski miał 82 lata.