Rosyjski imperializm czerpie pełnymi garściami ze zbrodniczych doświadczeń imperializmu sowieckiego - tak mówił pod Krzyżem Katyńskim na Cmentarzu Centralnym wicewojewoda zachodniopomorski Mateusz Wagemann.
82 lata temu Polacy dowiedzieli się o zbrodni Katyńskiej. Romuald Sikora stracił wtedy ojca.
- Ja straciłem ojca, przedwojennego policjanta z Równem na Wołyniu. Nazywał się Stanisław Sikora. Nie miał wysokiego stopnia, ale NKWD go zabrało - mówił Romuald Sikora.
Rosja przyznała się do zbrodni katyńskiej dopiero w 1990 roku - mówił wicewojewoda Mateusz Wagemann.
- Przez lata czerwony barbarzyńca chciał ukryć prawdę o przestrzelonych czaszkach i zgruchotanych kościach naszych rodaków. Wszystko to w imię sowieckiego imperializmu. Zbrodniczej machiny, która odrodziła się w ostatnich latach w postaci zbudowanego na zbrodni rosyjskiego imperializmu, który obecnie niszczy i depcze Ukrainę - mówił Wagemann.
Przez wiele lat po wojnie w Polsce Ludowej nie można było mówić o Katyniu - przypomniał Leszek Duklanowski, działacz opozycji antykomunistycznej.
- Myśmy jako chłopaki mieli z domu wiedzę o Katyniu. Jestem z tego pokolenia i pamiętam, kiedy nam w szkole wmawiali: nie ma Katynia, jest Chatyń. Pamiętam tych nauczycieli i ja mam złe wspomnienia ze szkoły. Byli wyjątkowo perfidni, począwszy od nauczycieli historii, po facecie z wf-u. Nas niszczono, ale im się nie udało, bo mieliśmy oparcie w kościele i rodzinie - mówił Duklanowski.
Do dziś nie wiemy, gdzie są pochowani zamordowani w ramach zbrodni katyńskiej Polacy z tzw. Listy Białoruskiej.
- Ja straciłem ojca, przedwojennego policjanta z Równem na Wołyniu. Nazywał się Stanisław Sikora. Nie miał wysokiego stopnia, ale NKWD go zabrało - mówił Romuald Sikora.
Rosja przyznała się do zbrodni katyńskiej dopiero w 1990 roku - mówił wicewojewoda Mateusz Wagemann.
- Przez lata czerwony barbarzyńca chciał ukryć prawdę o przestrzelonych czaszkach i zgruchotanych kościach naszych rodaków. Wszystko to w imię sowieckiego imperializmu. Zbrodniczej machiny, która odrodziła się w ostatnich latach w postaci zbudowanego na zbrodni rosyjskiego imperializmu, który obecnie niszczy i depcze Ukrainę - mówił Wagemann.
Przez wiele lat po wojnie w Polsce Ludowej nie można było mówić o Katyniu - przypomniał Leszek Duklanowski, działacz opozycji antykomunistycznej.
- Myśmy jako chłopaki mieli z domu wiedzę o Katyniu. Jestem z tego pokolenia i pamiętam, kiedy nam w szkole wmawiali: nie ma Katynia, jest Chatyń. Pamiętam tych nauczycieli i ja mam złe wspomnienia ze szkoły. Byli wyjątkowo perfidni, począwszy od nauczycieli historii, po facecie z wf-u. Nas niszczono, ale im się nie udało, bo mieliśmy oparcie w kościele i rodzinie - mówił Duklanowski.
Do dziś nie wiemy, gdzie są pochowani zamordowani w ramach zbrodni katyńskiej Polacy z tzw. Listy Białoruskiej.
Rosja przyznała się do zbrodni katyńskiej dopiero w 1990 roku - mówił wicewojewoda Mateusz Wagemann.