- Długo oczekiwany remont, w końcu się spełnia, mamy wymianę przestarzałej instalacji grzewczej, która była bardzo nieekonomiczna, przez to były bardzo duże koszty utrzymania naszego schroniska. Mamy wymieniane okna, bardzo ciężko jest prowadzić pogotowie zimowe i jednocześnie przyjmować panów budowlańców, których jest tu bardzo dużo, ale jakoś sobie radzimy. Musimy przetrwać, żeby to się w końcu udało, bo wiemy, że na dłuższą metę będzie nam tu wygodniej - mówi Arkadiusz Oryszewski, prezes Stowarzyszenia Feniks.
Za remont płaci miasto. W schronisku przy ul. Zamkniętej przygotowano miejsce dla 130 osób.