Czereśniowym zagłębiem - jedynym w kraju o tej porze roku - stało się Chlebówko w gminie Stara Dąbrowa.
Plantacja drzewek pod dachem zajmuje teren o powierzchni 13 hektarów. Nowatorski system hodowli sprawia, że zbiór czereśni możliwy jest poza sezonem - nawet do pierwszych dni września.
Drzewka pod dachem odporne są także na deszcz, grad i nawałnice. Cezary Napierajczyk, właściciel rodzinnego gospodarstwa podkreśla, że taki efekt uzyskano, dzięki nowym technologiom uprawy.
- To jest unikalny projekt w tej części Europy. Te gałęzie aż się wyginają pod ciężarem owoców. Prowadzimy pełny monitoring warunków, w których znajduje się drzewko. Mamy różne sondy na różnych głębokościach gleby. Czujniki nad ziemią do monitorowania wilgotności, czy temperatury części górnej. Zajęło nam to około 10 lat ciężkiej pracy wielu osób: członków rodziny, sąsiadów - mówi Napierajczyk.
Gospodarstwo w Chlebówku stało się także domem dla pracowników z Ukrainy. Aleksander przyjechał tu kilka dni po wybuchu wojny.
- Z Żytomierza, 140 km od Kijowa. Ruskie wojska były 50 km od nas. Pomyśleliśmy, że lepiej wyjechać. Dziecko było za małe, kiedy przyjechaliśmy. Dla niego to jest dom - przyznał pan Aleksander.
Rodzinna farma zatrudnia blisko 40 osób z Ukrainy, zapewniając utrzymanie, zakwaterowanie i miejsca w przedszkolu dla dzieci.
Drzewka pod dachem odporne są także na deszcz, grad i nawałnice. Cezary Napierajczyk, właściciel rodzinnego gospodarstwa podkreśla, że taki efekt uzyskano, dzięki nowym technologiom uprawy.
- To jest unikalny projekt w tej części Europy. Te gałęzie aż się wyginają pod ciężarem owoców. Prowadzimy pełny monitoring warunków, w których znajduje się drzewko. Mamy różne sondy na różnych głębokościach gleby. Czujniki nad ziemią do monitorowania wilgotności, czy temperatury części górnej. Zajęło nam to około 10 lat ciężkiej pracy wielu osób: członków rodziny, sąsiadów - mówi Napierajczyk.
Gospodarstwo w Chlebówku stało się także domem dla pracowników z Ukrainy. Aleksander przyjechał tu kilka dni po wybuchu wojny.
- Z Żytomierza, 140 km od Kijowa. Ruskie wojska były 50 km od nas. Pomyśleliśmy, że lepiej wyjechać. Dziecko było za małe, kiedy przyjechaliśmy. Dla niego to jest dom - przyznał pan Aleksander.
Rodzinna farma zatrudnia blisko 40 osób z Ukrainy, zapewniając utrzymanie, zakwaterowanie i miejsca w przedszkolu dla dzieci.


Radio Szczecin