Trzeba odrobić lekcję z historii. Gdy alkohol był na kartki - to poziom jego spożycia był ogromny - mówi Agnieszka Zalewska z Polskiej Fundacji Przeciwdziałania Uzależnieniom. Terapeutka komentuje pomysł wprowadzenia nocnej prohibicji w Szczecinie.
Uchwała, wokół której wciąż trwają rozmowy, ma przede wszystkim poprawić bezpieczeństwo mieszkańców. Alkoholu nie będzie można kupić między 23 a 6 rano. Wyjątkiem mają być miejsca, gdzie można go spożyć od razu po kupnie np. w restauracjach i barach.
Nad projektem uchwały i jej ostatecznym kształtem pochyli się w najbliższy wtorek Komisja Zdrowia. Natomiast ostateczna ma zapaść na sesji Rady Miasta tydzień później - we 27 maja.
Eksperci podkreślają - alkohol to trucizna, a chwilowe stany relaksu można przepłacić zdrowiem, a nawet życiem.
Jak podkreśla radny Koalicji Obywatelskiej dr Łukasz Tyszler, pomysł był konsultowany z ekspertami ds. uzależnień i radami osiedli. Ponadto, prohibicja i jej wpływ na życie mieszkańców będą monitorowane. - Jeżeli nie spróbujemy, nie zobaczymy jak to będzie działać, to się nie dowiemy - skomentował Tyszler.
W jednym zarówno Zalewska, jak i Tyszler się zgadzają - by liczba uzależnionych od alkoholu była mniejsza - potrzebna jest praca u podstaw i zmiana kulturowa.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
Nad projektem uchwały i jej ostatecznym kształtem pochyli się w najbliższy wtorek Komisja Zdrowia. Natomiast ostateczna ma zapaść na sesji Rady Miasta tydzień później - we 27 maja.
Eksperci podkreślają - alkohol to trucizna, a chwilowe stany relaksu można przepłacić zdrowiem, a nawet życiem.
Wątpliwość u Agnieszki Zalewskiej wzbudza nie kwestia bezpieczeństwa w Szczecinie - bo tu eksperci są zgodni - że się poprawi. Chodzi o wzrost liczby osób uzależnionych od alkoholu i tych już uzależnionych.
- Jeżeli będzie wiedział, że zamkną mu sklepy, to kupi tego alkoholu na zapas. Jeżeli jednak tego alkoholu zabraknie, co wtedy się wydarzy w takiej rodzinie? Czy przypadkiem nie zwiększy się poziom agresji? - pyta Zalewska.
Jak podkreśla radny Koalicji Obywatelskiej dr Łukasz Tyszler, pomysł był konsultowany z ekspertami ds. uzależnień i radami osiedli. Ponadto, prohibicja i jej wpływ na życie mieszkańców będą monitorowane. - Jeżeli nie spróbujemy, nie zobaczymy jak to będzie działać, to się nie dowiemy - skomentował Tyszler.
W jednym zarówno Zalewska, jak i Tyszler się zgadzają - by liczba uzależnionych od alkoholu była mniejsza - potrzebna jest praca u podstaw i zmiana kulturowa.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski