Po żywej lekcji historii i wizycie w siedzibie innej partii, SLD nie zmienia zdania o majorze Zygmuncie Szendzielarzu ps. "Łupaszka". Wystawę dotyczącą m.in. jego działalności zorganizowało PiS wspólnie ze szczecińskim IPN-em. We wtorek obejrzeli ją działacze Sojuszu.
Przeciwko nazwie głośno protestowali radni SLD, którzy "Łupaszkę" uważają za bandytę. We wtorek postanowili więc przyjść do siedziby PiS i dowiedzieć się czegoś więcej o żołnierzu Armii Krajowej.
- Wystawa jest ciekawa. Zdecydowanie mniej jest gablot poświęconych okresowi powojennemu, który wzbudza w nas największe wątpliwości - mówił Dawid Krystek z Sojuszu. - Major "Łupaszka" miał i ma krew na rękach. Nie da się tego wymazać z kart historii.
Przeciwko tym słowom protestują żołnierze AK.
- Nie można nazywać nas bandytami. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, to sprawa trafi do prokuratury - mówi Danuta Szyksznian, ps. "Syrenka".
Działacze obu partii nie wykluczyli, że kiedyś dojdzie do rewizyty PiS w siedzibie SLD.