- Fatalna forma polskich skoczków jest diagnozowana przez sztab szkoleniowców trochę na ślepo - komentuje Andrzej Grabowski z Redakcji Sportowej Programu 1 Polskiego Radia.
- Sam sztab nie przyznaje się, gdzie - ich zdaniem - leży błąd. Mówili o problemach ze sprzętem; kombinezony nie wytrzymywały, kłopoty z przygotowaniem fizycznym... Trudno od początku sezonu zrozumieć, co się z naszymi skoczkami wydarzyło. To trudne do pojęcia, bo nic nie wskazywało, ze będzie tak źle, jak jest - przyznał.
- Jedną z przyczyn słabszych skoków jest błędne przygotowanie motoryczne - ocenia prof. Jerzy Żołądź, kierownik Katedry Fizjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
- Jeżeli zawodnik zostanie obciążony nadmiernym treningiem, wówczas jego mięśnie tracą dynamikę, tracą parametry skurczu, relaksacji i zaplanowany obraz skoku pozostaje w wyobraźni, w głowie, a mięśnie nie są w stanie tego programu zrealizować - tłumaczył prof. Żołądź.
W piątkowym Pucharze Świata w skokach narciarskich w Zakopanem reprezentacja polskich skoczków wystąpi w okrojonym składzie. Kamil Stoch doznał kontuzji, a Dawid Kubacki i Paweł Wąsek mają koronawirusa.