Właściciel drona, który prawdopodobnie zakłócił lądowanie samolotu Lufthansy na warszawskim lotnisku Chopina zatrzymany przez policję - informują ogólnopolskie media. 39-latek jest podejrzany, że to właśnie on sterował bezzałogowcem.
Jeśli przypuszczenia się potwierdzą, mężczyźnie może grozić osiem lat więzienia. Zatrzymany przyznał się, że w ostatnim czasie używał swojego drona.
Model jest zaawansowany technicznie. Służby pracują teraz, żeby odtworzyć trajektorię jego lotu.
W poniedziałek na wysokości kilkuset metrów, podczas ostatniej fazy lądowania, niemiecki samolot prawie zderzył się z dronem. Ostatecznie maszyna ominęła bezzałogowca w odległości ok. 100 metrów i wylądowała.
Piloci samolotu Lufthansy stwierdzili, że Warszawa "powinna bardziej dbać o przestrzeń powietrzną" oraz że było to "zajście niebezpieczne".
Władze Lotniska Chopina poinformowały, że była to pierwsza tego typu sytuacja w historii portu.
Model jest zaawansowany technicznie. Służby pracują teraz, żeby odtworzyć trajektorię jego lotu.
W poniedziałek na wysokości kilkuset metrów, podczas ostatniej fazy lądowania, niemiecki samolot prawie zderzył się z dronem. Ostatecznie maszyna ominęła bezzałogowca w odległości ok. 100 metrów i wylądowała.
Piloci samolotu Lufthansy stwierdzili, że Warszawa "powinna bardziej dbać o przestrzeń powietrzną" oraz że było to "zajście niebezpieczne".
Władze Lotniska Chopina poinformowały, że była to pierwsza tego typu sytuacja w historii portu.


Radio Szczecin