Po jednym przedstawicielu placówek dyplomatycznych Belgii i Węgier będzie musiało opuścić Rosję. Rosyjskie MSZ uznało ich za persona non grata. To odwet Moskwy za wydalenie przez te kraje rosyjskich dyplomatów.
W połowie marca Londyn oświadczył, że za zamachem na byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala stoją rosyjskie służby i zarzucił Moskwie stosowanie broni chemicznej.
Ponieważ Rosja odmówiła złożenia wyjaśnień w tej sprawie, Zjednoczone Królestwo wydaliło 23 rosyjskich dyplomatów. Pozostałe kraje wyrzuciły łącznie ponad 140 Rosjan zatrudnionych w przedstawicielstwach dyplomatycznych.
Rosja odpowiedziała retorsjami, stosując zasadę wzajemności. Solidaryzując się z Wielką Brytanią, Polska wydaliła czterech rosyjskich dyplomatów i straciła w Moskwie czworo swoich przedstawicieli.
Do zdarzenia, które ochłodziło stosunki Zachodu z Rosją, doszło 4 marca. W brytyjskiej miejscowości Salisbury nieznaną substancją chemiczną zaatakowano byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala.
Mimo wielokrotnych wezwań do złożenia wyjaśnień, rosyjskie władze utrzymują, że nie mają z tą sprawą nic wspólnego. Tymczasem międzynarodowi eksperci skłaniają się ku wersji przedstawionej przez rząd w Londynie.
Natomiast rosyjskie media niezależne opublikowały materiały, z których wynika, że substancja podobna do tej użytej w Salisbury była w latach 90. XX wieku produkowana w Rosji.