Według związkowców, propozycję rządu były "nie do przyjęcia", ministrowie zapewniają, że można było je przyjąć "przy dobrej woli i chęci porozumienia". W kraju rozpoczął się strajk nauczycieli. Związkowcy i politycy komentują tymczasem niepowodzenie niedzielnych rozmów ostatniej szansy.
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, przekonuje, że porozumienie między nauczycielami a rządem mogło zostać podpisane, gdyby ze strony części związków była "dobra wola, dobre chęci i chęci do kompromisu".
Michał Dworczyk przypomina, że propozycje rządu zaakceptowała "Solidarność".
- W niedzielę rzeczywiście była, można powiedzieć: "ostatnia prosta". Do końca liczyliśmy, że będzie można wspólnie podpisać porozumienie, które jest dobre dla nauczycieli. A z kolei z punktu widzenia uczniów i rodziców jest szalenie ważne dlatego, że zablokowałoby strajk, czy do strajku by nie doszło. Co szczególnie jest ważne w tym tygodniu, bo przypomnijmy: od środy odbywać się mają egzaminy - powiedział i dodał, że rząd zrobi wszystko, żeby wszystkie dzieci podeszły do egzaminów w tym roku.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych oczekiwały 30-procentowej podwyżki dla nauczycieli w tym roku.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz po niedzielnych rozmowach przekonywał, że propozycje rządu były nie do zaakceptowania, ponieważ nie spełniono oczekiwań nauczycieli. - Oczekiwań, które wykraczają poza te propozycje wzrostu wynagrodzeń od 360 do 480 zł wynagrodzenia zasadniczego - powiedział Broniarz.
Według ZNP strajkować będzie 79,5% szkół w kraju - to daje łącznie ponad 40 tysięcy placówek. Względnie najwięcej szkół przyłączyło się do strajku w województwach kujawsko-pomorskim, łódzkim i zachodniopomorskim - odpowiednio 91, 87 i 85 procent.
W Warszawie, według związków, strajkować ma 150 przedszkoli, sto szkół podstawowych i około trzydziestu liceów. Również w innych dużych miastach strajkować będzie około osiemdziesięciu procent placówek - na przykład w Gdańsku przekłada się to na 127 szkół, w Lublinie - na 118.
Inne dane podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej - z danych podawanych w ostatnich dniach przez resort wynika, że referenda strajkowe przeprowadziło 58 proc. szkół. Efekty strajku może więc odczuć - w zależności od danych - od 2,5 mln do 3,8 mln uczniów.
Ministerstwo edukacji informuje, że strajk nie jest powodem do odwołania zajęć w przedszkolu czy szkole i nie może stanowić przyczyny zamknięcia tych placówek.
W Szczecinie trudno jeszcze oszacować, ile placówek przyłączyło bądź przyłączy się do protestu.
Michał Dworczyk przypomina, że propozycje rządu zaakceptowała "Solidarność".
- W niedzielę rzeczywiście była, można powiedzieć: "ostatnia prosta". Do końca liczyliśmy, że będzie można wspólnie podpisać porozumienie, które jest dobre dla nauczycieli. A z kolei z punktu widzenia uczniów i rodziców jest szalenie ważne dlatego, że zablokowałoby strajk, czy do strajku by nie doszło. Co szczególnie jest ważne w tym tygodniu, bo przypomnijmy: od środy odbywać się mają egzaminy - powiedział i dodał, że rząd zrobi wszystko, żeby wszystkie dzieci podeszły do egzaminów w tym roku.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych oczekiwały 30-procentowej podwyżki dla nauczycieli w tym roku.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz po niedzielnych rozmowach przekonywał, że propozycje rządu były nie do zaakceptowania, ponieważ nie spełniono oczekiwań nauczycieli. - Oczekiwań, które wykraczają poza te propozycje wzrostu wynagrodzeń od 360 do 480 zł wynagrodzenia zasadniczego - powiedział Broniarz.
Według ZNP strajkować będzie 79,5% szkół w kraju - to daje łącznie ponad 40 tysięcy placówek. Względnie najwięcej szkół przyłączyło się do strajku w województwach kujawsko-pomorskim, łódzkim i zachodniopomorskim - odpowiednio 91, 87 i 85 procent.
W Warszawie, według związków, strajkować ma 150 przedszkoli, sto szkół podstawowych i około trzydziestu liceów. Również w innych dużych miastach strajkować będzie około osiemdziesięciu procent placówek - na przykład w Gdańsku przekłada się to na 127 szkół, w Lublinie - na 118.
Inne dane podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej - z danych podawanych w ostatnich dniach przez resort wynika, że referenda strajkowe przeprowadziło 58 proc. szkół. Efekty strajku może więc odczuć - w zależności od danych - od 2,5 mln do 3,8 mln uczniów.
Ministerstwo edukacji informuje, że strajk nie jest powodem do odwołania zajęć w przedszkolu czy szkole i nie może stanowić przyczyny zamknięcia tych placówek.
W Szczecinie trudno jeszcze oszacować, ile placówek przyłączyło bądź przyłączy się do protestu.