Rośnie bilans ofiar śmiertelnych katastrofy budowlanej na przedmieściach Miami w przybrzeżnej dzielnicy Surfside. Nie żyje już 11 osób, a aż 150 w dalszym ciągu uznaje się za zaginione.
W poniedziałek ratownicy wydobyli z gruzów kolejne dwa ciała. Trwa wyścig z czasem. Służby mają nadzieję na odnalezienie kogokolwiek żywego, tym bardziej, że podczas poszukiwań odkryto puste przestrzenie. Być może ktoś z poszukiwanych jest właśnie w takim miejscu i czeka na pomoc.
- Dosłownie z każdą chwilą bilans tej tragedii będzie się zmieniał. Gdy tylko pozyskujemy nowe informacje, na początku dzielimy się z nimi z najbliższymi rodzinami, a następnie z przedstawicielami mediów. Cały czas prosimy rodziny o wszelkie informacje, które z kolei mogą nam pomóc – mówiła burmistrz hrabstwa Miami-Dade, Daniella Lavine Cava.
Wszystkie dotychczasowe ofiary śmiertelne zostały zidentyfikowane. Społeczność Miami jest w szoku. Cały czas nie dowierza w to, co kilka dni temu się stało. Od strony plaży, gdzie pozostała już tylko część zawalonego budynku, co chwilę przychodzą ludzie. Zostawiają kwiaty, maskotki i modlą się w intencji osób zmarłych oraz poszukiwanych przez ratowników. Teren, gdzie przeprowadzana jest akcja ratownicza, jest zamknięty. Postawiono tam tymczasowy płot. Mieszkańcy wykorzystali jego fragment, aby zrobić tam miejsce pamięci.