Zachodni politycy i eksperci krytykują porozumienie klimatyczne osiągnięte w niedzielę w egipskim Szarm el-Szejk.
Na zorganizowanym przez ONZ szczycie klimatycznym zdecydowano o utworzeniu specjalnego funduszu dla krajów rozwijających się. Eksperci podkreślają jednak, że w kwestii walki ze zmianami klimatu nie posunięto się naprzód.
Ostateczne porozumienie osiągnięto na szczycie w Egipcie wczoraj rano. Z powodu intensywnych negocjacji samo spotkanie w Szarm el-Szejk przedłużono o dwa dni. Jednak ostateczne rezultaty rozczarowały wielu zachodnich oraz azjatyckich polityków i ekspertów.
Podczas COP27 zdecydowano o powołaniu funduszu przeznaczonego dla krajów biednych i rozwijających się. Środki miałyby pomóc tym państwom w przechodzeniu na zieloną gospodarkę. Przedstawiciele Pakistanu, którzy mocno naciskali na taką decyzję krytykowali brak szczegółowych ustaleń. Wciąż nie wiadomo bowiem, ani kto miałby wpłacać pieniądze, zarządzać nimi, ani w jaki sposób miałyby one trafiać do potrzebujących.
Europejczycy z kolei wytykają organizatorom, że decyzja o funduszu była jedyną, jaka zapadła w czasie COP27.
- To rzeczywiście historyczna decyzja, ale rozczarowujące jest to, że nie zrobiliśmy żadnego postępu w walce ze zmianami klimatu - mówił szef poprzedniej konferencji klimatycznej, Alok Szarma.
Unijny przedstawiciel do spraw klimatu Frans Timmermans mówił nawet, że wiele krajów próbowało w czasie negocjacji cofnąć się w walce z globalnym ociepleniem.
Ostateczne porozumienie osiągnięto na szczycie w Egipcie wczoraj rano. Z powodu intensywnych negocjacji samo spotkanie w Szarm el-Szejk przedłużono o dwa dni. Jednak ostateczne rezultaty rozczarowały wielu zachodnich oraz azjatyckich polityków i ekspertów.
Podczas COP27 zdecydowano o powołaniu funduszu przeznaczonego dla krajów biednych i rozwijających się. Środki miałyby pomóc tym państwom w przechodzeniu na zieloną gospodarkę. Przedstawiciele Pakistanu, którzy mocno naciskali na taką decyzję krytykowali brak szczegółowych ustaleń. Wciąż nie wiadomo bowiem, ani kto miałby wpłacać pieniądze, zarządzać nimi, ani w jaki sposób miałyby one trafiać do potrzebujących.
Europejczycy z kolei wytykają organizatorom, że decyzja o funduszu była jedyną, jaka zapadła w czasie COP27.
- To rzeczywiście historyczna decyzja, ale rozczarowujące jest to, że nie zrobiliśmy żadnego postępu w walce ze zmianami klimatu - mówił szef poprzedniej konferencji klimatycznej, Alok Szarma.
Unijny przedstawiciel do spraw klimatu Frans Timmermans mówił nawet, że wiele krajów próbowało w czasie negocjacji cofnąć się w walce z globalnym ociepleniem.