8-letni Kamilek hospitalizowany w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach nie żyje.
Dziś rano placówka poinformowała, że bezpośrednią przyczyną śmierci Kamila była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi ranami.
Rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka Wojciech Gumułka podkreślił, że Kamilek przez kilka tygodni był pod troskliwą opieką personelu medycznego.
- Kamilek podczas pobytu w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka korzystał z najnowocześniejszych metod leczenia; m.in. był podpięty do respiratora, korzystał też z wysokospecjalistycznej aparatury natleniającej krew i wspomagającej krążenie. Przez cały czas był pod bardzo troskliwą opieką personelu medycznego. To wszystko jednak nie wystarczyło, by uratować chłopca - powiedział.
Przez cały pobyt w szpitalu chłopiec przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej.
8-latek zanim trafił do szpitala został skatowany przez swojego ojczyma, 27-letniego Dawida B. Mężczyzna polał Kamilka wrzątkiem i rzucił go na rozgrzany piec. Potem przez kilka dni chłopczyk cierpiał, bo nikt mu ni pomógł: ani matka, ani ciotka i wujek, którzy mieszkali razem z nim. O sprawie zaalarmował jego biologiczny ojciec.
Po przyjęciu dziecka do szpitala lekarze wskazywali, że miał on wiele niezaleczonych złamań oraz ślady przemocy i przypalania papierosem.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa ośmioletniego Kamila. Gdy 29 marca chłopiec został pobity i poparzony wrzątkiem, doznał poparzeń 25 procent powierzchni ciała.
Głównym podejrzanym jest ojczym chłopca 27-letni Dawid B. Zarzuty nieudzielenia pomocy usłyszeli kolejni bliscy Kamila, którzy z nim mieszkali: matka 35-letnia Magdalena B., jej siostra 45-letnia Aneta J. i jej mąż 61-letni Wojciech J.
Kobiety podejrzane są także o to, że nie reagowały, gdy dziecko było katowane.
Minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro poinformował, że złożył wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej zarzutu dla ojczyma, który katował zmarłego 8-latka z Częstochowy, na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i znęcania się na dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem.
- Kamilek podczas pobytu w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka korzystał z najnowocześniejszych metod leczenia; m.in. był podpięty do respiratora, korzystał też z wysokospecjalistycznej aparatury natleniającej krew i wspomagającej krążenie. Przez cały czas był pod bardzo troskliwą opieką personelu medycznego. To wszystko jednak nie wystarczyło, by uratować chłopca - powiedział.