Delegalizacji Alternatywy dla Niemiec domagały się dziesiątki tysięcy ludzi, którzy przeszli ulicami niemieckich miast.
Kontrwywiad uznał niedawno AfD za ugrupowanie prawicowo-ekstremistyczne, co otwiera drogę do zakazania działalności partii, ale procedura nie została jeszcze uruchomiona.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
AfD zaskarżyła decyzję o uznaniu partii za groźną dla Niemiec. W odpowiedzi demonstranci głośno przypomnieli dowody na zagrożenie dla demokracji.
- Każdego dnia wyborcy AfD powtarzają swoje fantazje o przemocy wobec ludzi czarnych i kolorowych, wobec uchodźców, mniejszości seksualnych, niepełnosprawnych. Dlatego trzymamy ich z daleka od władzy - wymieniała jedna z liderek protestu w Berlinie.
Podobne hasła słychać było w Bremie, Kolonii, Norymberdze i mniejszych miastach. Ostrzeżenia przed prawicowym ekstremizmem padły też w austriackim Mauthausen. Niemieccy naziści zabili tam w czasie II wojny światowej 100 tysięcy ludzi.
- Nie można wymazać z pamięci transportów, pracy przymusowej, więzień, baraków, chorób, zimna, braku snu, głodu, upokorzenia, degradacji, bicia, krzyków. Nic nie może zostać zapomniane - padały apele w imieniu ocalałych i rodzin więźniów.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski