Przed Sądem Okręgowym w Warszawie jeden z oskarżonych - Grzegorz P. - złożył wyjaśnienia ws. prowokacji wobec ks. Jerzego Popiełuszki. Chodzi o podrzucenie w 1983 r. przez SB do mieszkania księdza materiałów mających go skompromitować. Oskarżony podważał m.in. zeznania historyka prof. Jana Żaryna.
Kolejny termin procesu, który rozpoczął się w październiku 2024 r., sąd wyznaczył na 26 czerwca.
W tej sprawie IPN oskarżył trzech byłych funkcjonariuszy SB o sfabrykowanie w 1983 r. dowodów przeciwko ks. Popiełuszce – podrzucono ulotki, naboje i materiały wybuchowe do jego mieszkania, co "ujawniono" podczas przeszukania 12 grudnia tego roku. Zarzuty objęły Grzegorza P., Pawła N. i zmarłego Waldemara O. (dwóch z nich zmieniło swoje dane personalne), późniejszych sprawców zabójstwa księdza.
Na czwartkowej rozprawie stawił się Grzegorz P. i podważał wcześniejsze słowa historyka prof. Jana Żaryna, badacza historii Kościoła katolickiego w Polsce, którego sąd przesłuchał w tym, jak i w ubiegłym roku.
- Funkcjonariusze SB mieli poczucie bezkarności, lecz nie mieli sumienia (...). To dla mnie zadziwiające, jak mogli doprowadzić się do takiego stanu, że mordowali ludzi - mówił w listopadzie ub.r. prof. Żaryn. Przypomniał też, że Grzegorz P. na przełomie lat 1982-1983 był szefem Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW, który zajmował się zwalczaniem głównie Kościoła katolickiego.
- Komórka "D" od słów "dezinformacja" i "dezintegracja" - dokonując bezprawnych aktów represyjnych - służyła do popełniania różnego rodzaju czynów, znanych nam jako przejawy szczególnej brutalności działań funkcjonariuszy SB - mówił prof. Żaryn wskazując, że te działania miały zakres od podrzucania duchownym np. pornografii poprzez dokonywanie ciężkich pobić aż po zabójstwa.
Między innymi do kwestii działalności Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW odniósł się w czwartek Grzegorz P., przypominając, że grupa ta jest "bohaterem" różnych publikacji, w tym tzw. raportu Jana Rokity po pracach komisji, rozliczającej zbrodnie PRL.
- W tym raporcie przypisuje się Grupie "D" ogromną liczbę przestępstw, w tym kilkadziesiąt z zejściem śmiertelnym. To jest w raporcie Rokity i powtarzał to Żaryn na rozprawie. Po latach okazało się, że 99 proc. zarzutów formułowanych w tym raporcie nie polega na prawdzie, a - ściśle rzecz ujmując - nie znalazły się one w aktach oskarżenia i wyrokach sądowych - mówił Grzegorz P.
Oskarżony zwrócił przy tym uwagę, że prof. Żaryn przypisał te braki zarówno organom ścigania, jak i wymiarowi sprawiedliwości, które - zdaniem historyka - nie umiały się wyzwolić oczyścić z przeszłości.
- A może tam po prostu nie było przestępstwa - ocenił Grzegorz P.
W czwartkowej rozprawie wzięli udział także obrońcy oskarżonego, jak i prokurator IPN. Według IPN przestępcze działania oskarżonych polegały na nielegalnym wejściu do mieszkania duchownego i pozostawienia w nim rzeczy, których posiadanie było wówczas zabronione. Esbecy następnie doprowadzili do ich ujawnienia, co spowodowało wdrożenie przeciwko kapelanowi Solidarności postępowania karnego.
Postępowanie karne przeciwko ks. Popiełuszce dotyczyło czynu z art. 194 Kodeksu karnego z 1969 r. Głosił on, że "Kto przy wykonywaniu obrzędów lub innych funkcji religijnych nadużywa wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL podlega karze wolności od roku do lat 10".
Przepis ten był wykorzystywany przez władze PRL w sprawach dotyczących rzekomych przestępstw politycznych duchowieństwa.
Ksiądz był obserwowany przez SB już dwa lata przed śmiercią w 1984 r. W zachowanych dokumentach SB te działania nazywano "aktywnym zainteresowaniem". Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego.
W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się za wszelką cenę księdza skompromitować.
W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych".
W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ksiądz został zwolniony.
Do zabójstwa księdza Popiełuszki przez funkcjonariuszy SB doszło 41 lat temu w nocy z 19 na 20 października 1984 r. Zwłoki duchownego wyłowiono 30 października tego roku z zalewu przy tamie na Wiśle we Włocławku.
Pogrzeb odbył się 3 listopada 1984 r. W procesie jego zabójców (tzw. procesie toruńskim) w lutym 1985 r. zapadły wobec czterech funkcjonariuszy wyroki od 14 do 25 lat więzienia.
Później po amnestiach kary łagodzono, ostatni ze skazanych wyszedł na wolność w 2001 r.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
W tej sprawie IPN oskarżył trzech byłych funkcjonariuszy SB o sfabrykowanie w 1983 r. dowodów przeciwko ks. Popiełuszce – podrzucono ulotki, naboje i materiały wybuchowe do jego mieszkania, co "ujawniono" podczas przeszukania 12 grudnia tego roku. Zarzuty objęły Grzegorza P., Pawła N. i zmarłego Waldemara O. (dwóch z nich zmieniło swoje dane personalne), późniejszych sprawców zabójstwa księdza.
Na czwartkowej rozprawie stawił się Grzegorz P. i podważał wcześniejsze słowa historyka prof. Jana Żaryna, badacza historii Kościoła katolickiego w Polsce, którego sąd przesłuchał w tym, jak i w ubiegłym roku.
- Funkcjonariusze SB mieli poczucie bezkarności, lecz nie mieli sumienia (...). To dla mnie zadziwiające, jak mogli doprowadzić się do takiego stanu, że mordowali ludzi - mówił w listopadzie ub.r. prof. Żaryn. Przypomniał też, że Grzegorz P. na przełomie lat 1982-1983 był szefem Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW, który zajmował się zwalczaniem głównie Kościoła katolickiego.
- Komórka "D" od słów "dezinformacja" i "dezintegracja" - dokonując bezprawnych aktów represyjnych - służyła do popełniania różnego rodzaju czynów, znanych nam jako przejawy szczególnej brutalności działań funkcjonariuszy SB - mówił prof. Żaryn wskazując, że te działania miały zakres od podrzucania duchownym np. pornografii poprzez dokonywanie ciężkich pobić aż po zabójstwa.
Między innymi do kwestii działalności Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW odniósł się w czwartek Grzegorz P., przypominając, że grupa ta jest "bohaterem" różnych publikacji, w tym tzw. raportu Jana Rokity po pracach komisji, rozliczającej zbrodnie PRL.
- W tym raporcie przypisuje się Grupie "D" ogromną liczbę przestępstw, w tym kilkadziesiąt z zejściem śmiertelnym. To jest w raporcie Rokity i powtarzał to Żaryn na rozprawie. Po latach okazało się, że 99 proc. zarzutów formułowanych w tym raporcie nie polega na prawdzie, a - ściśle rzecz ujmując - nie znalazły się one w aktach oskarżenia i wyrokach sądowych - mówił Grzegorz P.
Oskarżony zwrócił przy tym uwagę, że prof. Żaryn przypisał te braki zarówno organom ścigania, jak i wymiarowi sprawiedliwości, które - zdaniem historyka - nie umiały się wyzwolić oczyścić z przeszłości.
- A może tam po prostu nie było przestępstwa - ocenił Grzegorz P.
W czwartkowej rozprawie wzięli udział także obrońcy oskarżonego, jak i prokurator IPN. Według IPN przestępcze działania oskarżonych polegały na nielegalnym wejściu do mieszkania duchownego i pozostawienia w nim rzeczy, których posiadanie było wówczas zabronione. Esbecy następnie doprowadzili do ich ujawnienia, co spowodowało wdrożenie przeciwko kapelanowi Solidarności postępowania karnego.
Postępowanie karne przeciwko ks. Popiełuszce dotyczyło czynu z art. 194 Kodeksu karnego z 1969 r. Głosił on, że "Kto przy wykonywaniu obrzędów lub innych funkcji religijnych nadużywa wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL podlega karze wolności od roku do lat 10".
Przepis ten był wykorzystywany przez władze PRL w sprawach dotyczących rzekomych przestępstw politycznych duchowieństwa.
Ksiądz był obserwowany przez SB już dwa lata przed śmiercią w 1984 r. W zachowanych dokumentach SB te działania nazywano "aktywnym zainteresowaniem". Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego.
W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się za wszelką cenę księdza skompromitować.
W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych".
W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ksiądz został zwolniony.
Do zabójstwa księdza Popiełuszki przez funkcjonariuszy SB doszło 41 lat temu w nocy z 19 na 20 października 1984 r. Zwłoki duchownego wyłowiono 30 października tego roku z zalewu przy tamie na Wiśle we Włocławku.
Pogrzeb odbył się 3 listopada 1984 r. W procesie jego zabójców (tzw. procesie toruńskim) w lutym 1985 r. zapadły wobec czterech funkcjonariuszy wyroki od 14 do 25 lat więzienia.
Później po amnestiach kary łagodzono, ostatni ze skazanych wyszedł na wolność w 2001 r.
Edycja tekstu: Jacek Rujna


Radio Szczecin