Aleksander Doba uwięziony w Trójkącie Bermudzkim. Kajakarz z Polic od ponad dwóch tygodni kręci się po Atlantyku, z trasy na Florydę spychają go nieprzychylne wiatry. Na oceanie podróżnik jest już ponad cztery miesiące. Gdyby nie pogoda już osiągnął by swój cel, na razie jednak dryfuje.
Dotychczas śmiałek, który po raz drugi mierzy się z oceanem Atlantyckim w samotnym rejsie kajakiem, przez większość trasy nie miał poważniejszych kłopotów z pogodą.
Problemy pojawiły się wraz ze zbliżaniem się do celu podróży. Ostatnie dwa tygodnie to nieudana walka z żywiołem - nieprzychylnymi wiatrami, które spychają kajak "Olo" na północ. Do Florydy pozostało mu niespełna 700 mil morskich. Gdyby nie pogoda, oznaczałoby to dziesięć dni wiosłowania. Od kiedy w grudniu Dobie zepsuł się telefon satelitarny nie ma z nim kontaktu, nie wiadomo, czy nie zmieni trasy i zamiast na Florydę, nie dopłynie do innego miejsca na wybrzeżu USA.
Problemy pojawiły się wraz ze zbliżaniem się do celu podróży. Ostatnie dwa tygodnie to nieudana walka z żywiołem - nieprzychylnymi wiatrami, które spychają kajak "Olo" na północ. Do Florydy pozostało mu niespełna 700 mil morskich. Gdyby nie pogoda, oznaczałoby to dziesięć dni wiosłowania. Od kiedy w grudniu Dobie zepsuł się telefon satelitarny nie ma z nim kontaktu, nie wiadomo, czy nie zmieni trasy i zamiast na Florydę, nie dopłynie do innego miejsca na wybrzeżu USA.