Aleksander Doba jest już na lądzie. W poniedziałek policki kajakarz dopłynął na Bermudy. To przymusowy przystanek na transatlantyckiej trasie z portugalskiej Lizbony na Florydę w USA. Podróżnik ma awarię steru.
W powodzenie całej wyprawy mocno wierzy też rodzina kajakarza. Choć jak przyznaje Gabriela Doba, żona policzanina, nerwy są do samego końca. - Chcielibyśmy, aby ta podróż już się skończyła, bo końcówka jest rzeczywiście bardzo trudna.
Decyzja o tym, czy Doba będzie kontynuował podróż jeszcze nie zapadła. - Przyjaciele na Bermudach przygotowali dla Olka jakieś miejsce, gdzie będzie mógł spokojnie odpocząć. Co będzie dalej? To jest temat do obszernej dyskusji. Będziemy na ten temat rozmawiać - podkreśla Andrzej Armiński, koordynator wyprawy.
Aleksander Doba na oceanie spędził ponad 140 dni, z czego przez 40 próbował wyrwać się z tzw. trójkąta bermudzkiego.
Kajakarz w podróż na Florydę wypłynął 5 października z portugalskiej Lizbony. To druga transatlantycka wyprawa polickiego kajakarza. Po raz pierwszy samotnie przepłynął Atlantyk w 2011 roku.