Choć Franek ma trzy dni a Kasia dwa tygodnie, bardzo dużo przeszli i otarli się nawet o śmierć. Teraz brykają i pochłaniają litry koziego mleka.
Sarna i kozioł trafiły pod opiekę szczecińskiej fundacji na rzecz zwierząt "Dzika Ostoja". Marzena Białowolska jest ich przybrana mamą.
- Sarenki nawołują mamy. Jak malutkie dzieci potrzebują czułości i przytulenia. Jedzą dwa razy dziennie, kozie mleko. Frania znalazła dziewczyna, która spacerowała z psem. Pobiegł on za dużą sarną i po chwili niósł w pysku małą sarnę, który godzinę wcześniej przyszedł na świat. Kasia trafiła do nas od ludzi, którzy zabrali ją z lasu, bo jej matka została rozszarpana przez psy. Teraz biegają i brykają - mówi Białowolska.
Sarny zostaną w fundacji jeszcze dwa miesiące, potem będą wypuszczone do lasu. To nie pierwsze tego typu zwierzęta, które trafiły do ośrodka.
- Sarenki nawołują mamy. Jak malutkie dzieci potrzebują czułości i przytulenia. Jedzą dwa razy dziennie, kozie mleko. Frania znalazła dziewczyna, która spacerowała z psem. Pobiegł on za dużą sarną i po chwili niósł w pysku małą sarnę, który godzinę wcześniej przyszedł na świat. Kasia trafiła do nas od ludzi, którzy zabrali ją z lasu, bo jej matka została rozszarpana przez psy. Teraz biegają i brykają - mówi Białowolska.
Sarny zostaną w fundacji jeszcze dwa miesiące, potem będą wypuszczone do lasu. To nie pierwsze tego typu zwierzęta, które trafiły do ośrodka.