Ładunek wybuchowy eksplodował w centrum Brukseli. Do próby ataku doszło we wtorek wieczorem na dworcu Gare Centrale. Mężczyzna, który chciał dokonać zamachu, nie żyje. Nikt inny nie ucierpiał.
- Podobno na dworcu wybuchła bomba. Jak widać jest mnóstwo policji i wojska. Fatalnie to wygląda - relacjonował tuż po eksplozji około 50-letni mieszkaniec Brukseli.
Żołnierze i policjanci prowadzili akcję około dwóch godzin. Rzeczniczka publicznego transportu w Brukseli Elisa Roux w rozmowie z Radiem Szczecin przekonywała, że o tym, iż po wybuchu nie zapanował chaos zdecydowało szybkie działanie służb.
- Współpraca ze służbami wyglądała bardzo dobrze. Ewakuowaliśmy podróżnych z dwóch dworców, na miejscu błyskawicznie pojawiła się policja oraz wojsko. To oni zapewnili bezpieczeństwo. Na razie nie wiadomo kiedy otworzymy dworce. Być może stanie się to już w środowy wieczór, ale o tym zdecyduje prokuratura - mówiła Roux.
Z kolei prokurator Eric van der Sypt poinformował, że "zamachowiec został zneutralizowany". - Podejrzanego, niemal w miejscu eksplozji, postrzelił żołnierz. Poza tym nikt nie zginął ani nie został ranny. Rozpoczęliśmy śledztwo w tej sprawie i z tego względu nie mogę udzielać więcej informacji - mówił prokurator.
Jeszcze w nocy podejrzany zmarł. Prokuratura nie ujawnia ani motywów jego działania, ani jego tożsamości. Według niektórych świadków, mężczyzna, który zdetonował ładunek wybuchowy, krzyczał "Allahu Akbar" oraz miał na sobie pas szahida.
Dodaj komentarz 2 komentarze
To teraz nie ma się co dziwić, że jeżeli ktoś "pracuje" w Brukseli, to po przyjeździe do rodzinnego kraju brakuje mu takich atrakcji. I co teraz o generalizowaniu powie dzisiejszy gość pod krawatem?
Allahu Akbar powinno być tłumaczone z małej litery - bóg jest wielki. Ponieważ Allah nie jest Bogiem, tylko bożkiem księżyca.