Od kilku lat informował, że w jego lokalu pękają ściany i zapada się podłoga - Dariusz Kunikowski właściciel restauracji Zamkowa twierdzi, że dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie zlekceważyła te informacje. Ta z kolei odpowiada, że reagowała na bieżąco.
Pierwsze pismo w tej sprawie wysłał 5 lat przed katastrofą budowlaną, do której doszło w maju ubiegłego roku. Dziś restauracja jest już nieczynna.
- W podłodze były półmetrowe dziury - opowiada właściciel restauracji Zamkowa Dariusz Kunikowski. - Podkładaliśmy różnego rodzaju klocki, żeby równać powierzchnie. Monitowałem dyrekcję co najmniej dwa razy w roku. Nic się z tym nie robiło. I teraz w kontekście tych wszystkich informacji, że zmieniły się warunki brzmi to dziwnie, kiedy mówiłem o tym co najmniej z czteroletnim wyprzedzeniem.
Dyrekcja Zamku po trzech latach od otrzymania pierwszego z pism stwierdziła, że zapadająca się posadzka ma związek z nieszczelną siecią wodno-kanalizacyjną w restauracji. - Zrobiono remont, ale nic to nie zmieniło - dodaje Kunikowski. - Nikt nie poddał tego później żadnym badaniom, ale jestem zdziwiony tym, że nikt na to nie reagował. Dyrekcja Zamku przygotowuje się do tak wielkiego remontu, nie wzięła pod uwagę tego, że coś się działo z gruntem - podkreślał Kunikowski.
Reagowaliśmy na bieżąco - odpowiada dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Rzeczniczka instytucji Monika Adamowska w przesłanym do nas mailu zapewnia, że oprócz korespondencji były spotkania, a także oględziny lokalu.
Adamowska zapewnia, że po zgłoszeniu przez właściciela Restauracji Zamkowa zarysowań na ścianach założono specjalne plomby. Po ponad rocznej ich obserwacji nie stwierdzono żadnych zmian. W piśmie skierowanym do redakcji czytamy, że wiązanie tych usterek z katastrofą budowlaną na Zamku jest przedwczesne i może okazać się pochopne, a przyczynę katastrofy budowlanej ma ustalić Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Jak zaznacza, przed modernizacją zabytku były wykonane badania gruntowe m.in. związane z zainstalowaniem windy w skrzydle północnym.
Średnio, rocznie właściciel restauracji wpłacał na konto Zamku około 450 tysięcy złotych. Po 25 latach prowadzenia tam restauracji, dyrekcja Zamku wypowiedziała umowę Dariuszowi Kunikowskiemu bez zapowiedzi i podania przyczyn. Monika Adamowska wyjaśnia, że zapisy umowy nie nakładały na dyrekcje takiego obowiązku. Teraz Zamek chce wybrać w transparentnym konkursie, już na nowych zasadach - dzierżawcę lokalu gastronomicznego. Termin przetargu jest nieznany. Dopóki władze Zamku się nie zmienią, Kunikowski prowadzić tam biznesu nie chce.
Obecnie trwa zabezpieczanie najcenniejszego zabytku na Pomorzu Zachodnim po tym, jak w północnej jego części osunęła się kolumna i zarwała stropy. Po zakończeniu tych prac Inspektor Nadzoru Budowlanego wraz z zespołem ma ustalić przyczyny katastrofy.
- W podłodze były półmetrowe dziury - opowiada właściciel restauracji Zamkowa Dariusz Kunikowski. - Podkładaliśmy różnego rodzaju klocki, żeby równać powierzchnie. Monitowałem dyrekcję co najmniej dwa razy w roku. Nic się z tym nie robiło. I teraz w kontekście tych wszystkich informacji, że zmieniły się warunki brzmi to dziwnie, kiedy mówiłem o tym co najmniej z czteroletnim wyprzedzeniem.
Dyrekcja Zamku po trzech latach od otrzymania pierwszego z pism stwierdziła, że zapadająca się posadzka ma związek z nieszczelną siecią wodno-kanalizacyjną w restauracji. - Zrobiono remont, ale nic to nie zmieniło - dodaje Kunikowski. - Nikt nie poddał tego później żadnym badaniom, ale jestem zdziwiony tym, że nikt na to nie reagował. Dyrekcja Zamku przygotowuje się do tak wielkiego remontu, nie wzięła pod uwagę tego, że coś się działo z gruntem - podkreślał Kunikowski.
Reagowaliśmy na bieżąco - odpowiada dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Rzeczniczka instytucji Monika Adamowska w przesłanym do nas mailu zapewnia, że oprócz korespondencji były spotkania, a także oględziny lokalu.
Adamowska zapewnia, że po zgłoszeniu przez właściciela Restauracji Zamkowa zarysowań na ścianach założono specjalne plomby. Po ponad rocznej ich obserwacji nie stwierdzono żadnych zmian. W piśmie skierowanym do redakcji czytamy, że wiązanie tych usterek z katastrofą budowlaną na Zamku jest przedwczesne i może okazać się pochopne, a przyczynę katastrofy budowlanej ma ustalić Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Jak zaznacza, przed modernizacją zabytku były wykonane badania gruntowe m.in. związane z zainstalowaniem windy w skrzydle północnym.
Średnio, rocznie właściciel restauracji wpłacał na konto Zamku około 450 tysięcy złotych. Po 25 latach prowadzenia tam restauracji, dyrekcja Zamku wypowiedziała umowę Dariuszowi Kunikowskiemu bez zapowiedzi i podania przyczyn. Monika Adamowska wyjaśnia, że zapisy umowy nie nakładały na dyrekcje takiego obowiązku. Teraz Zamek chce wybrać w transparentnym konkursie, już na nowych zasadach - dzierżawcę lokalu gastronomicznego. Termin przetargu jest nieznany. Dopóki władze Zamku się nie zmienią, Kunikowski prowadzić tam biznesu nie chce.
Obecnie trwa zabezpieczanie najcenniejszego zabytku na Pomorzu Zachodnim po tym, jak w północnej jego części osunęła się kolumna i zarwała stropy. Po zakończeniu tych prac Inspektor Nadzoru Budowlanego wraz z zespołem ma ustalić przyczyny katastrofy.
Dodaj komentarz 7 komentarzy
Ręce opadają. Nie mieści mi się w głowie, jak można pozwolić, żeby naszym cennym zabytkiem zarządzały osoby, które nie mają o niczym pojęcia!
bieto, to tylko zabytek, atrakcja turystyczna. Zobacz kto zarządza szczecińskimi szpitalami, jakie miliony tam się w błoto wyrzuca.
Ta pani DYREKTOR to od dawna ignorowala ludzi ktozy jej zwracali uwage, sam do niej pisalem i nie raczyla odpowiedziec.
Nie 'tylko zabytek' , ale aż zabytek. Naszym obowiązkiem jest dbać o nasze skarby. Jeśli ktoś na odpowiedzialnym stanowisku się do tego nie nadaje, powinien zostać odwołany. Tylko że szkody mogą być niepowetowane i następca sobie nie poradzi.
A my powinniśmy skutecznie reagować. Ci , którzy więcej mogą, powinni skutecznie reagować .
Nie tylko w szpitalach źle się dzieje.
Półmetrowe dziury w podłodze podkładane jakimiś belkami? No chyba nikt nie uwierzy, że jeśli taka sytuacja miała miejsce to nie było żadnej reakcji ze strony zarządcy.
Chciałem zaznaczyć, że źle się dzieje w Radio, TV, Sądach i Armii ...
Młody ten nasz zabytek ;)